Bez katarynek Songtext
von Artur Andrus
Bez katarynek Songtext
Kiedy idzie się przez miasto
Widzi się, że co i raz to
Od kawiarni do pomnika
Duch zanika
A na rynku same cuda
Kiedy góral gra na dudach
Tango "Por la noche negra"
Coś mi nie gra
Co to za rynek bez katarynek
I gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Idę panie Leonardzie
Idę, ale coraz bardziej
Nie wiem, przyznam to ze wstydem
Po co idę
Kiedyś trafnie pan to ujął
Że tu z ludzi ulatują
Jak żurawie w zwartym kluczu
Resztki uczuć
Co to za rynek bez katarynek
I gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Ona niby marzy o nim
Artystyczny ma pseudonim
I się każdej nocy szasta
Przez pół miasta
Ale kiedy wraca rano
Z reputacją poszarpaną
Po tej nocnej poniewierce
Łka jej serce
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Jak już się odkuje krzynkę
Kupi sobie katarynkę
A jak jeszcze się ogarnie
To kwiaciarnię
Na kłopoty i dramaty
Katarynki albo kwiaty
Może też wiosenne deszcze
I coś jeszcze
Leśna droga, obrazy van Gogha
Butelka wina, bilety do kina
Dobre apteki i dyskoteki
Makaron al dente, łany niezżęte
I słońce, i rzeka
Wiersze Sztaudyngera
No, nie ma na co narzekać
Jest z czego wybierać
Co to za rynek bez katarynek
I gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Widzi się, że co i raz to
Od kawiarni do pomnika
Duch zanika
A na rynku same cuda
Kiedy góral gra na dudach
Tango "Por la noche negra"
Coś mi nie gra
Co to za rynek bez katarynek
I gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Idę panie Leonardzie
Idę, ale coraz bardziej
Nie wiem, przyznam to ze wstydem
Po co idę
Kiedyś trafnie pan to ujął
Że tu z ludzi ulatują
Jak żurawie w zwartym kluczu
Resztki uczuć
Co to za rynek bez katarynek
I gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Ona niby marzy o nim
Artystyczny ma pseudonim
I się każdej nocy szasta
Przez pół miasta
Ale kiedy wraca rano
Z reputacją poszarpaną
Po tej nocnej poniewierce
Łka jej serce
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Jak już się odkuje krzynkę
Kupi sobie katarynkę
A jak jeszcze się ogarnie
To kwiaciarnię
Na kłopoty i dramaty
Katarynki albo kwiaty
Może też wiosenne deszcze
I coś jeszcze
Leśna droga, obrazy van Gogha
Butelka wina, bilety do kina
Dobre apteki i dyskoteki
Makaron al dente, łany niezżęte
I słońce, i rzeka
Wiersze Sztaudyngera
No, nie ma na co narzekać
Jest z czego wybierać
Co to za rynek bez katarynek
I gdzie te noce bez chwili snu?
Co to za rynek bez katarynek?
Co to za wiosna bez bzu?
Writer(s): Lukasz Piotr Borowiecki, Artur Jozef Andrus Lyrics powered by www.musixmatch.com