Bynajmniej Songtext
von Wojciech Młynarski
Bynajmniej Songtext
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu
Choćby najbardziej pobieżnym
Że się spotkali pan ten i pani
W pociągu dalekobieżnym
Ona na pozór duży intelekt
On może trochę mniej
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele
On szeptał jej
Za kim to, choć go wcześniej nie znałem
Przez ciasny peron się przepychałem?
Za Panią, bynajmniej za Panią...
Przez kogo płonę i zbaczam z trasy
Czyniąc dopłatę do pierwszej klasy?
Przez Panią, bynajmniej przez Panią
Byłem jak wagon na ślepym torze
Pani zaś cichą stać mi się może
Przystanią, bynajmniej, przystanią...
Mówię, jak czuję, mówię, jak muszę
Gdzie Pani każe, tam z chęcią ruszę
Za Panią, bynajmniej za Panią
Ta pani tego pana niszczyła
Przez cztery stacje co najmniej
Zwłaszcza złośliwie zaś wyszydziła
Użycie słowa "bynajmniej"
A on, on w końcu nie był zbyt tępy
Cokolwiek przygasł, to fakt
Ale ogromne zrobił postępy
Mówiąc jej tak
Człowiek czasami serce otworzy
Kto go zrozumie? Kto mu pomoże?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
I kto, nie patrząc na tę zdania składnię
Dojrzy, co człowiek ma w sercu na dnie?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
Dla pani, proszę pani, wszystko jest proste
Myśli są trzeźwe, słowa są ostre
I ranią, cholernie mnie ranią!
I wiem, że jeśli szczęście dogonię
W cichej przystani się kiedyś schronię
To nie z panią, bynajmniej nie z panią
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu
Które jest prawie skończone
Że gdy rozstali się ten pan z panią
Szedłem za nimi peronem
I wtedy tego, co się zatliło
I uleciało gdzieś w dal
Przez małą chwilę mi się zrobiło
Bynajmniej żal...
Bynajmniej żal...
Bynajmniej żal...
Żal
Choćby najbardziej pobieżnym
Że się spotkali pan ten i pani
W pociągu dalekobieżnym
Ona na pozór duży intelekt
On może trochę mniej
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele
On szeptał jej
Za kim to, choć go wcześniej nie znałem
Przez ciasny peron się przepychałem?
Za Panią, bynajmniej za Panią...
Przez kogo płonę i zbaczam z trasy
Czyniąc dopłatę do pierwszej klasy?
Przez Panią, bynajmniej przez Panią
Byłem jak wagon na ślepym torze
Pani zaś cichą stać mi się może
Przystanią, bynajmniej, przystanią...
Mówię, jak czuję, mówię, jak muszę
Gdzie Pani każe, tam z chęcią ruszę
Za Panią, bynajmniej za Panią
Ta pani tego pana niszczyła
Przez cztery stacje co najmniej
Zwłaszcza złośliwie zaś wyszydziła
Użycie słowa "bynajmniej"
A on, on w końcu nie był zbyt tępy
Cokolwiek przygasł, to fakt
Ale ogromne zrobił postępy
Mówiąc jej tak
Człowiek czasami serce otworzy
Kto go zrozumie? Kto mu pomoże?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
I kto, nie patrząc na tę zdania składnię
Dojrzy, co człowiek ma w sercu na dnie?
Nie pani, bynajmniej nie pani...
Dla pani, proszę pani, wszystko jest proste
Myśli są trzeźwe, słowa są ostre
I ranią, cholernie mnie ranią!
I wiem, że jeśli szczęście dogonię
W cichej przystani się kiedyś schronię
To nie z panią, bynajmniej nie z panią
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu
Które jest prawie skończone
Że gdy rozstali się ten pan z panią
Szedłem za nimi peronem
I wtedy tego, co się zatliło
I uleciało gdzieś w dal
Przez małą chwilę mi się zrobiło
Bynajmniej żal...
Bynajmniej żal...
Bynajmniej żal...
Żal
Writer(s): Wojciech Mlynarski, Janusz Salamon Lyrics powered by www.musixmatch.com