Pewniak Songtext
von Kaliber 44
Pewniak Songtext
Pożrą nas osy i sępy
Spali nas słońce na proch
Napiszę piosenkę, która będzie się podobać, bo będzie prosta
Wie-wie-wie-wiem jak powiem, bo to pewniak
Kiedy spyta mnie brat
Czy to jest to czego właśnie chcę?
Bezpośrednia odpowiedź jest jedna
Nuta to tlen dla mnie przez to oto odpowiednia jest
Media, ludzie toną w bredniach, nie ma nocy bez dnia
Temu dobrze, a tamtemu źle
Od poczęcia do momentu przejścia
Dążymy do szczęścia
Czy tego oto oczekujesz też?
Mamy pięć minut swoje - w skali kosmosu to pierdnięcie
Wykorzystam to i będę w pędzie
Bywa ulegam wpływom lenie, a nie się staram
A cenię to co mam, a mam żywot jak Brian
(A ja) przyswajam wiadomości dobre, złe, to proste, że
Przetwarzam je jak toster chleb na głoski te
Wyrażam nimi wnioski swe i poprzez nie
Jak moskit tnę troski twe (ciach)
A niewątpliwie ty wiesz - w cenie jest smutek
I taka muzyka jako jego skutek
Tutaj bas bębni, z bębnem będzie na pętli
A my razem z nim, chętni wchodzą następni
(Wtedy) ja oferuję słowa, tak jak kupcy towar
Jak hołota chowa koktajle Mołotowa
Jak sowy łeb to głowa, tak to mój chleb i woda
To równania połowa jak Potter i Hogwart
Spytasz mnie: co z tego wynika? Wiem, technika, sens
Nawet głęboki jak lunatyka sen - umyka hen
Prawie jak z balonika tlen, staje się tłem
Języka gimnastyka
Ten stan rzeczy, nie da się zaprzeczyć, stanowi mój nałóg
To taki dobry rak, który toczy mnie pomału
Daleki ideału, ale przyjazny ciału
Więc zachowujmy się tak jakby nic tu się nie stało
Wiem jak - powiem, bo to pewniak
Kiedy spyta mnie brat
Czy to jest to czego właśnie chcę?
Bezpośrednia odpowiedź jest jedna
Nuta to tlen dla mnie przez to oto odpowiednia jest
Media, ludzie toną w bredniach, nie ma nocy bez dnia
Temu dobrze, a tamtemu źle
Od poczęcia do momentu przejścia
Dążymy do szczęścia
Czy tego oto oczekujesz też?
Spali nas słońce na proch
Napiszę piosenkę, która będzie się podobać, bo będzie prosta
Wie-wie-wie-wiem jak powiem, bo to pewniak
Kiedy spyta mnie brat
Czy to jest to czego właśnie chcę?
Bezpośrednia odpowiedź jest jedna
Nuta to tlen dla mnie przez to oto odpowiednia jest
Media, ludzie toną w bredniach, nie ma nocy bez dnia
Temu dobrze, a tamtemu źle
Od poczęcia do momentu przejścia
Dążymy do szczęścia
Czy tego oto oczekujesz też?
Mamy pięć minut swoje - w skali kosmosu to pierdnięcie
Wykorzystam to i będę w pędzie
Bywa ulegam wpływom lenie, a nie się staram
A cenię to co mam, a mam żywot jak Brian
(A ja) przyswajam wiadomości dobre, złe, to proste, że
Przetwarzam je jak toster chleb na głoski te
Wyrażam nimi wnioski swe i poprzez nie
Jak moskit tnę troski twe (ciach)
A niewątpliwie ty wiesz - w cenie jest smutek
I taka muzyka jako jego skutek
Tutaj bas bębni, z bębnem będzie na pętli
A my razem z nim, chętni wchodzą następni
(Wtedy) ja oferuję słowa, tak jak kupcy towar
Jak hołota chowa koktajle Mołotowa
Jak sowy łeb to głowa, tak to mój chleb i woda
To równania połowa jak Potter i Hogwart
Spytasz mnie: co z tego wynika? Wiem, technika, sens
Nawet głęboki jak lunatyka sen - umyka hen
Prawie jak z balonika tlen, staje się tłem
Języka gimnastyka
Ten stan rzeczy, nie da się zaprzeczyć, stanowi mój nałóg
To taki dobry rak, który toczy mnie pomału
Daleki ideału, ale przyjazny ciału
Więc zachowujmy się tak jakby nic tu się nie stało
Wiem jak - powiem, bo to pewniak
Kiedy spyta mnie brat
Czy to jest to czego właśnie chcę?
Bezpośrednia odpowiedź jest jedna
Nuta to tlen dla mnie przez to oto odpowiednia jest
Media, ludzie toną w bredniach, nie ma nocy bez dnia
Temu dobrze, a tamtemu źle
Od poczęcia do momentu przejścia
Dążymy do szczęścia
Czy tego oto oczekujesz też?
Writer(s): Jaroslaw Pakuszynski, Abradab Abradab, Mateusz Pawlus Lyrics powered by www.musixmatch.com