Wyznanie Kalifa, czyli o mocy baśni Songtext
von Jacek Kaczmarski
Wyznanie Kalifa, czyli o mocy baśni Songtext
Odkąd me oczy łzą wstrętu sycone
Zeszły się z Twoich powolnym ukłonem
Znajdując wyzwań i łask obietnice
Nie dbam o skarby i gardzę mym tronem
Odkąd ujęłaś znudzony mój członek
W wysmukłych palców zwinną ośmiornicę
Wiem, że mam berło, a Ty masz koronę
W której obręczy zapłonę, nie spłonę
Bo choć mnie chłoniesz
Ja Tobą się sycę
A ty niespiesznie tkasz zdarzeń kobierzec
Węzeł za węzłem w rytm serca uderzeń
W gęstej osnowie nie chybiając wątku
Chociaż w najdziksze prowadzisz rubieże
Idziemy razem labiryntem ścieżek
Gdzie jeden koniec wiele ma początków
Bo cały z Twoich utkany zamierzeń
Należysz do mnie, do Ciebie należę
I Tobie wierzę
Bo Ty jesteś prządką
Odkrywam wszechświat przez rzęs Twych kurtyny
Przez siedmiu niebios przejrzyste muśliny
I Tobą słyszę lasy i ogrody
Ptaki, zwierzęta, wichrowe równiny
Tobą woń wdycham piżma i cytryny
Tobą smakuję orzechy i miody
Tobą zanurzam się w chłodne głębiny
Gdzie nie ma bólu, obawy ni winy
W ciche krainy
Świetlistej pogody
Z tej świetlistości wysnuwasz opowieść
Słodką, soczystą i cierpką - jak człowiek
Gęstą od tęsknot, cudów i koszmarów
Ale jej końca nigdy się nie dowiem
Bowiem zawieszasz na jednym ją słowie
W którym zaklęte szukanie jest - czaru
- Mów dalej - błagam, wstrzymany wędrowiec
Pan Twego losu i więzień Twych powiek
Nad życie, zdrowie
Spragniony Twych darów
Lecz Ty wiesz dobrze dlaczego tak zwlekasz
Zastyga wicher, wstrzymuje bieg rzeka
Nie kończy zwierz skoku i słońce nie gaśnie
Zawiesza oddech łąka i pasieka
I Ta, co ciemność ma kłaść na powiekach
Przy której milknie gwar szczęścia i waśni
Kruszą się twierdze zamiarów człowieka
Też trwa bez ruchu, cicha i daleka
Bo i śmierć czeka
Na dalszy ciąg baśni
Złote złudzenie! Przepyszna szarado!
Skarbie Sezamu! Marzenie Sindbada!
Objawienie moje! Tajemnico!
Krynico woli! Bezwładu kaskado!
W Tobie się wznoszę
W Tobie opadam
W pełnię i w nicość
Szeherezado
Zeszły się z Twoich powolnym ukłonem
Znajdując wyzwań i łask obietnice
Nie dbam o skarby i gardzę mym tronem
Odkąd ujęłaś znudzony mój członek
W wysmukłych palców zwinną ośmiornicę
Wiem, że mam berło, a Ty masz koronę
W której obręczy zapłonę, nie spłonę
Bo choć mnie chłoniesz
Ja Tobą się sycę
A ty niespiesznie tkasz zdarzeń kobierzec
Węzeł za węzłem w rytm serca uderzeń
W gęstej osnowie nie chybiając wątku
Chociaż w najdziksze prowadzisz rubieże
Idziemy razem labiryntem ścieżek
Gdzie jeden koniec wiele ma początków
Bo cały z Twoich utkany zamierzeń
Należysz do mnie, do Ciebie należę
I Tobie wierzę
Bo Ty jesteś prządką
Odkrywam wszechświat przez rzęs Twych kurtyny
Przez siedmiu niebios przejrzyste muśliny
I Tobą słyszę lasy i ogrody
Ptaki, zwierzęta, wichrowe równiny
Tobą woń wdycham piżma i cytryny
Tobą smakuję orzechy i miody
Tobą zanurzam się w chłodne głębiny
Gdzie nie ma bólu, obawy ni winy
W ciche krainy
Świetlistej pogody
Z tej świetlistości wysnuwasz opowieść
Słodką, soczystą i cierpką - jak człowiek
Gęstą od tęsknot, cudów i koszmarów
Ale jej końca nigdy się nie dowiem
Bowiem zawieszasz na jednym ją słowie
W którym zaklęte szukanie jest - czaru
- Mów dalej - błagam, wstrzymany wędrowiec
Pan Twego losu i więzień Twych powiek
Nad życie, zdrowie
Spragniony Twych darów
Lecz Ty wiesz dobrze dlaczego tak zwlekasz
Zastyga wicher, wstrzymuje bieg rzeka
Nie kończy zwierz skoku i słońce nie gaśnie
Zawiesza oddech łąka i pasieka
I Ta, co ciemność ma kłaść na powiekach
Przy której milknie gwar szczęścia i waśni
Kruszą się twierdze zamiarów człowieka
Też trwa bez ruchu, cicha i daleka
Bo i śmierć czeka
Na dalszy ciąg baśni
Złote złudzenie! Przepyszna szarado!
Skarbie Sezamu! Marzenie Sindbada!
Objawienie moje! Tajemnico!
Krynico woli! Bezwładu kaskado!
W Tobie się wznoszę
W Tobie opadam
W pełnię i w nicość
Szeherezado
Writer(s): Jacek Kaczmarski Lyrics powered by www.musixmatch.com