Szkoła Songtext
von Jacek Kaczmarski
Szkoła Songtext
Nasza szkoła od miesięcy jest w remoncie
Zawieszono nam normalnych zajęć tok
Jasny jest sukcesów brak na robót froncie
Będzie trwać ten remont więc za rokiem rok
Dyskutują wciąż dyrektor, pedagodzy
I Komitet Rodzicielski wtrąca się
Jak tu nas utrzymać przez ten czas na wodzy
Gdy wychować na Polaków nie ma gdzie?
Rozpoczęto od zabrania nam patrona
Już Bolesław Bierut nie jest tym kim był
O następcę kłócą się szacowne grona
Ktoś z Sanacji czy też ktoś z AK-owskich sił
Gdy portrety zdjęli wylazł brud ze ściany
Gdy tablicę odbijali, trzasnął mur
Cały gmach być musi teraz odnawiany
A tu puszka farby i cementu wór
Na tablicach starych pisać już się nie da
Nie wiadomo zresztą jeszcze co i czym
Nie ma światła, bo żarówki woźny sprzedał
Po tym jak dyrektor się pokłócił z nim
A mikroskop, dar Pionierów, stary rupieć
Jakoś nic powiększyć nie chce jak na złość
W biologicznej znów zaczęło cuchnąć trupem
Bo spirytus z preparatów wypił ktoś
Na dodatek skandal, pan od ręcznych robót
Z braku zajęć i narzędzi stary drań
W szkolnej ciemni dzień po dniu prócz wolnych sobót
Wywoływał zdjęcia rozebranych pań
Wszystko teraz jednocześnie wyszło na jaw
Więc inspekcje przyjeżdżają raz po raz
A nam całkiem są na rękę takie jaja
Bo nareszcie mamy spokój, mamy czas
Jednych ciągnie po naukę na ulicę
Inni wino z jabłek ciągną w pierwszej z bram
Są i tacy co wyjadą za granicę
Żeby stamtąd móc przysyłać paczki nam
Jeszcze inni do kościoła chodzą z rana
Bo rodziny z dusz ratują co się da
Za to w nocy na cmentarzu czczą Szatana
Rytualnie krojąc brzuch czarnego psa
Więc bawimy się, o nudzie nie ma mowy
Bawiąc uczysz się i odtąd tak ma być
Zamiast martwe prawdy wbijać w młode głowy
Nauczymy wreszcie się jak w Polsce żyć
Zawieszono nam normalnych zajęć tok
Jasny jest sukcesów brak na robót froncie
Będzie trwać ten remont więc za rokiem rok
Dyskutują wciąż dyrektor, pedagodzy
I Komitet Rodzicielski wtrąca się
Jak tu nas utrzymać przez ten czas na wodzy
Gdy wychować na Polaków nie ma gdzie?
Rozpoczęto od zabrania nam patrona
Już Bolesław Bierut nie jest tym kim był
O następcę kłócą się szacowne grona
Ktoś z Sanacji czy też ktoś z AK-owskich sił
Gdy portrety zdjęli wylazł brud ze ściany
Gdy tablicę odbijali, trzasnął mur
Cały gmach być musi teraz odnawiany
A tu puszka farby i cementu wór
Na tablicach starych pisać już się nie da
Nie wiadomo zresztą jeszcze co i czym
Nie ma światła, bo żarówki woźny sprzedał
Po tym jak dyrektor się pokłócił z nim
A mikroskop, dar Pionierów, stary rupieć
Jakoś nic powiększyć nie chce jak na złość
W biologicznej znów zaczęło cuchnąć trupem
Bo spirytus z preparatów wypił ktoś
Na dodatek skandal, pan od ręcznych robót
Z braku zajęć i narzędzi stary drań
W szkolnej ciemni dzień po dniu prócz wolnych sobót
Wywoływał zdjęcia rozebranych pań
Wszystko teraz jednocześnie wyszło na jaw
Więc inspekcje przyjeżdżają raz po raz
A nam całkiem są na rękę takie jaja
Bo nareszcie mamy spokój, mamy czas
Jednych ciągnie po naukę na ulicę
Inni wino z jabłek ciągną w pierwszej z bram
Są i tacy co wyjadą za granicę
Żeby stamtąd móc przysyłać paczki nam
Jeszcze inni do kościoła chodzą z rana
Bo rodziny z dusz ratują co się da
Za to w nocy na cmentarzu czczą Szatana
Rytualnie krojąc brzuch czarnego psa
Więc bawimy się, o nudzie nie ma mowy
Bawiąc uczysz się i odtąd tak ma być
Zamiast martwe prawdy wbijać w młode głowy
Nauczymy wreszcie się jak w Polsce żyć
Writer(s): Jacek Kaczmarski Lyrics powered by www.musixmatch.com