Dwadzieścia lat później Songtext
von Jacek Kaczmarski
Dwadzieścia lat później Songtext
Kolejna piosenka jest dosyć nietypowa w mojej twórczości, ponieważ powstała i na zamówienie i na jubileusz.
Z reguły takich rzeczy nie robię i nie umiem.
To, co się stało z piosenką "Mury", to był czysty przypadek i nieporozumienie, i tak zwane zapotrzebowanie społeczne w czasie przełomu.
Na to nie ma rady i to, z resztą jest w tej piosence zapisane.
Tym razem na 20 rocznicę Solidarności, w sierpniu 2000 roku, rok temu, przyjaciele moi z Solidarności z Wrocławia poprosili mnie o zagranie koncertu na rynku starego miasta we Wrocławiu dla paru tysięcy ludzi.
Ale żeby to się nie zamieniło we wspominki kombatanckie, zasugerowali, żebym napisał coś specjalnie na tę okazję.
Co, jak się państwo domyślają, jest dosyć, w dzisiejszej Polsce, kłopotliwie.
Bo albo się pisze pean, albo się pisze prawdę.
Wybrnąłem z tego w ten sposób, że streściłem drugą i trzecią część trylogii Alexandra Dumasa Ojca o trzech muszkieterach i D′Artagnanie.
A na ten pomysł wpadłem z bardzo prostego powodu, u mnie stoi ta książka, te kilka książek stoją na półce w dosyć widocznym miejscu i zobaczyłem tytuł środkowej części tej trylogii.
Tytuł ten brzmi "Dwadzieścia lat później"
W ten sposób powstała piosenka "Dwadzieścia lat później"
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Słaby tron, książęta żadni, kwaśne wina
Cech żebraków i proboszczy trzęsie miastem
Nagrabionym srebrem karmi się kardynał
Dawna służba na polityków wyrasta
D'Artagnan jest muszkieterów oficerem
Sam purpurat raczy dawać mu rozkazy
W przedpokojach władzy czeka na karierę
Szpadą oskrobując but z zapachu władzy
Brat Aramis stal w biskupiej skrył sukience
Maścią intryg pielęgnuje gładkość dłoni
Kiedy trzeba zdradzi i umyje ręce
Kiedy trzeba Pismem Świętym się zasłoni
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Portos w hołdów i tytułów tłuszcz obrasta
Szpada służy mu za rożen na zające
Można lepić i urabiać go jak ciasto
Byle olśnić jakimkolwiek celu słońcem
Prawy Atos przestał wreszcie pić na umór
Czci i chroni szpady etos dumny Atos
Choć wątroba nie ta, wciąż ta sama duma
Jego syn zapłaci kiedyś życiem za to
Przyjaciele okłamują się w ukłonach
Nie ufają sobie dawno już za grosz
Nowych czasów bólem dali się przekonać
Że się zdradą a nie szpadą kreśli los
Każdy za siebie kosztem każdego
Na prywatną miarę grób mości
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego
Stara baśń niewinnej młodości
Każdy za siebie kosztem każdego
Na prywatną miarę grób mości
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego
Stara baśń niewinnej młodości
Jeszcze stać ich by historii się przypomnieć
Wskoczyć w siodło i wykrzesać iskry z ostrza
Znów uwierzyć w zew: Muszkieterowie do mnie!
Lecz historia - czy się stanie przez to prostsza?
Psieje świat, czy może właśnie psieją oni
Psiocząc na to co ich dziełem w takim stopniu
Z siebie samych szydzą, gdy im się przypomni
Jacy byli kiedyś pięknie nieroztropni
Własne wspomnienia jak cudze losy
Trzosy pełne, a serca próżne
Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Własne wspomnienia jak cudze losy
Trzosy pełne, a serca próżne
Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Własne wspomnienia jak cudze losy
Trzosy pełne, a serca próżne
Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Z reguły takich rzeczy nie robię i nie umiem.
To, co się stało z piosenką "Mury", to był czysty przypadek i nieporozumienie, i tak zwane zapotrzebowanie społeczne w czasie przełomu.
Na to nie ma rady i to, z resztą jest w tej piosence zapisane.
Tym razem na 20 rocznicę Solidarności, w sierpniu 2000 roku, rok temu, przyjaciele moi z Solidarności z Wrocławia poprosili mnie o zagranie koncertu na rynku starego miasta we Wrocławiu dla paru tysięcy ludzi.
Ale żeby to się nie zamieniło we wspominki kombatanckie, zasugerowali, żebym napisał coś specjalnie na tę okazję.
Co, jak się państwo domyślają, jest dosyć, w dzisiejszej Polsce, kłopotliwie.
Bo albo się pisze pean, albo się pisze prawdę.
Wybrnąłem z tego w ten sposób, że streściłem drugą i trzecią część trylogii Alexandra Dumasa Ojca o trzech muszkieterach i D′Artagnanie.
A na ten pomysł wpadłem z bardzo prostego powodu, u mnie stoi ta książka, te kilka książek stoją na półce w dosyć widocznym miejscu i zobaczyłem tytuł środkowej części tej trylogii.
Tytuł ten brzmi "Dwadzieścia lat później"
W ten sposób powstała piosenka "Dwadzieścia lat później"
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Słaby tron, książęta żadni, kwaśne wina
Cech żebraków i proboszczy trzęsie miastem
Nagrabionym srebrem karmi się kardynał
Dawna służba na polityków wyrasta
D'Artagnan jest muszkieterów oficerem
Sam purpurat raczy dawać mu rozkazy
W przedpokojach władzy czeka na karierę
Szpadą oskrobując but z zapachu władzy
Brat Aramis stal w biskupiej skrył sukience
Maścią intryg pielęgnuje gładkość dłoni
Kiedy trzeba zdradzi i umyje ręce
Kiedy trzeba Pismem Świętym się zasłoni
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Muszkieterowie już nie ci sami
Dojrzałości pożółkli goryczą
Zaczęli liczyć się z realiami
Choć realia się z nimi nie liczą
Portos w hołdów i tytułów tłuszcz obrasta
Szpada służy mu za rożen na zające
Można lepić i urabiać go jak ciasto
Byle olśnić jakimkolwiek celu słońcem
Prawy Atos przestał wreszcie pić na umór
Czci i chroni szpady etos dumny Atos
Choć wątroba nie ta, wciąż ta sama duma
Jego syn zapłaci kiedyś życiem za to
Przyjaciele okłamują się w ukłonach
Nie ufają sobie dawno już za grosz
Nowych czasów bólem dali się przekonać
Że się zdradą a nie szpadą kreśli los
Każdy za siebie kosztem każdego
Na prywatną miarę grób mości
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego
Stara baśń niewinnej młodości
Każdy za siebie kosztem każdego
Na prywatną miarę grób mości
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego
Stara baśń niewinnej młodości
Jeszcze stać ich by historii się przypomnieć
Wskoczyć w siodło i wykrzesać iskry z ostrza
Znów uwierzyć w zew: Muszkieterowie do mnie!
Lecz historia - czy się stanie przez to prostsza?
Psieje świat, czy może właśnie psieją oni
Psiocząc na to co ich dziełem w takim stopniu
Z siebie samych szydzą, gdy im się przypomni
Jacy byli kiedyś pięknie nieroztropni
Własne wspomnienia jak cudze losy
Trzosy pełne, a serca próżne
Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Własne wspomnienia jak cudze losy
Trzosy pełne, a serca próżne
Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Własne wspomnienia jak cudze losy
Trzosy pełne, a serca próżne
Fałszu zeskrobać z prawdy nie sposób
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Zaledwie w dwadzieścia lat później
Writer(s): Jacek Kaczmarski Lyrics powered by www.musixmatch.com