Ucieczka Songtext
von Sobota
Ucieczka Songtext
Ref.
Znikąd już nie ma ratunku.
Znikąd już niema pomocy.
Znikąd już nie ma ratunku. Więc uciekaj ziom.
Bo przepaść jest tej nocy.
Niby normalny many zgrany w te tematy
bystry zdolny hardy twardy i kumaty,
zgubiły go blanty zgubiły ekstazy
te co sam wpierdalał i te na handel zapasy
działał tak wiele lat robił tak wiele razy (Co nie?)
któregoś dnia zdarzył się trzask w telefonie
początek czy koniec sam sprawdź to dzieło
pozwolę sobie powiedzieć i się zaczęło
wąsy podsłuchy wstrząsy czyje to dzieło
znów życia przełom czyja to wina
ktoś zajebał z ucha pierwsza rozkmina
druga rozkmina jestem skończony
trzecia rozkmina nie odbierać zastrzeżonych
nie zapalać światła w ogóle nie oddychać
na bank uciekłby przed psami, goniła go psycha
i rób co chcesz a sam do siebie nie przyfikasz.
Ref.
Nawet mój cień boi się podążać za mną
nawet dziś dzień tych brzmień nie da się ogarnąć
ej desperados stan samozagłady plan
zastanawiam się po kim to mam man?
co to za skandal w górę z czachą sztandar
gdy na salony wchodzi cała StoPro banda
na bank rozbije się jak samolot w Andach
gram va bank na szyi dynda essa kajdan
niech rzuci pierwszy kamieniem kto mniejszy łajdak
tu gra la bamba i baja bongo moja
chciałbyś stąd uciec jakby Cię nadała doja?
już nie taki chojrak jakby mogło się zdawać,
nie da się uciec przed sobą to nie zabawa
czasem też mnie przeraża moja postawa
beztroska wciąż nie uważam,
ale wciąż boże błogosław
zajdź do mojego domostwa,
myślę, że sprostam.
Ref.
Za późno żeby zawracać, nasrołeś se i to w chuj
co powiesz ziom tera nasia, sam sobie kopiesz tu grób
nie kali sie dmuchać w kasza nie zawsze mosz pewny grunt
kupami trasa se zasiać nie sztuka weź po nich chodź
potym przez lata zmienisz buty ale zostanie smród
plajtka na klata Ci przypną że ni mosz zasad i już
mosz wieczna skaza a wymazać ją je bieda jo durch
byda powtarzać że podstawa to ciulom sie nie rob
nie mądruj i nie waszpanac
ino mogę doradzać
a czy to wziąć pod uwaga zechcesz to już twoja sprawa,
zrobić se szrama na sumieniu idzie za jedyn dzień
lecz potym zmazać w oka mgnieniu jom się nie do
a żyć trza z tym choć żryć Cie to bydzie
bo z każdym w lustrze odbiciem
zobaczysz piętno porażki
na myśl że mogłeś przewidzieć
swój czyn przed owym zajściem
pomyślisz se chuj z takim życiem
szybko uciekej śmiechu warte
myślisz że udo ci się?
Ref.
Znikąd już nie ma ratunku.
Znikąd już niema pomocy.
Znikąd już nie ma ratunku. Więc uciekaj ziom.
Bo przepaść jest tej nocy.
Niby normalny many zgrany w te tematy
bystry zdolny hardy twardy i kumaty,
zgubiły go blanty zgubiły ekstazy
te co sam wpierdalał i te na handel zapasy
działał tak wiele lat robił tak wiele razy (Co nie?)
któregoś dnia zdarzył się trzask w telefonie
początek czy koniec sam sprawdź to dzieło
pozwolę sobie powiedzieć i się zaczęło
wąsy podsłuchy wstrząsy czyje to dzieło
znów życia przełom czyja to wina
ktoś zajebał z ucha pierwsza rozkmina
druga rozkmina jestem skończony
trzecia rozkmina nie odbierać zastrzeżonych
nie zapalać światła w ogóle nie oddychać
na bank uciekłby przed psami, goniła go psycha
i rób co chcesz a sam do siebie nie przyfikasz.
Ref.
Nawet mój cień boi się podążać za mną
nawet dziś dzień tych brzmień nie da się ogarnąć
ej desperados stan samozagłady plan
zastanawiam się po kim to mam man?
co to za skandal w górę z czachą sztandar
gdy na salony wchodzi cała StoPro banda
na bank rozbije się jak samolot w Andach
gram va bank na szyi dynda essa kajdan
niech rzuci pierwszy kamieniem kto mniejszy łajdak
tu gra la bamba i baja bongo moja
chciałbyś stąd uciec jakby Cię nadała doja?
już nie taki chojrak jakby mogło się zdawać,
nie da się uciec przed sobą to nie zabawa
czasem też mnie przeraża moja postawa
beztroska wciąż nie uważam,
ale wciąż boże błogosław
zajdź do mojego domostwa,
myślę, że sprostam.
Ref.
Za późno żeby zawracać, nasrołeś se i to w chuj
co powiesz ziom tera nasia, sam sobie kopiesz tu grób
nie kali sie dmuchać w kasza nie zawsze mosz pewny grunt
kupami trasa se zasiać nie sztuka weź po nich chodź
potym przez lata zmienisz buty ale zostanie smród
plajtka na klata Ci przypną że ni mosz zasad i już
mosz wieczna skaza a wymazać ją je bieda jo durch
byda powtarzać że podstawa to ciulom sie nie rob
nie mądruj i nie waszpanac
ino mogę doradzać
a czy to wziąć pod uwaga zechcesz to już twoja sprawa,
zrobić se szrama na sumieniu idzie za jedyn dzień
lecz potym zmazać w oka mgnieniu jom się nie do
a żyć trza z tym choć żryć Cie to bydzie
bo z każdym w lustrze odbiciem
zobaczysz piętno porażki
na myśl że mogłeś przewidzieć
swój czyn przed owym zajściem
pomyślisz se chuj z takim życiem
szybko uciekej śmiechu warte
myślisz że udo ci się?
Ref.
Lyrics powered by www.musixmatch.com