Piosenka o Marysi Songtext
von Michał Bajor
Piosenka o Marysi Songtext
Gdym pioseneczkę dla Marysi chciał zanucić prostą,
Marysia do Opery poszła właśnie, no i z canzonetką
Prostą mą tak wyszedłem ja na osła,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Zaś gdy musztardę dać Marysi wzięła mnie oskoma,
Marysia tylko co skończyła obiad z czterech dań,
Z musztardy słojem wyszedłem więc na oszołoma,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Gdym chciał w prezencie dać Marysi rower typu "damka",
Marysia nowym autem wyruszyła na rajd pań,
Z rowerkiem skromnym znów ja wyszedłem na palanta,
Oj, nie ma tu dwoch zdań, że wyszedłem nań!
Gdym rendez-vous z Marysią, gdzie zielony szumi bor, miał,
Ujrzałem, jak ją ściska z wzajemnością jakiś drań,
Z mym bukiecikiem róż ja wyszedłem znów na durnia,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
A gdym wystrzelić w łeb Marysi dziką miał ochotę,
Marysia zmarła właśnie, bo kęs jabłka wpadł jej w krtań,
Z mym rewolwerkiem znów ja wyszedłem na idiotę,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Gdy dzwony biły i Marysi pogrzeb się zaczynał,
Marysia zmartwychwstała, choć jej nikt nie mówił "wstań",
Z żałobnym wieńcem znów ja wyszedłem na kretyna,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Marysia do Opery poszła właśnie, no i z canzonetką
Prostą mą tak wyszedłem ja na osła,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Zaś gdy musztardę dać Marysi wzięła mnie oskoma,
Marysia tylko co skończyła obiad z czterech dań,
Z musztardy słojem wyszedłem więc na oszołoma,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Gdym chciał w prezencie dać Marysi rower typu "damka",
Marysia nowym autem wyruszyła na rajd pań,
Z rowerkiem skromnym znów ja wyszedłem na palanta,
Oj, nie ma tu dwoch zdań, że wyszedłem nań!
Gdym rendez-vous z Marysią, gdzie zielony szumi bor, miał,
Ujrzałem, jak ją ściska z wzajemnością jakiś drań,
Z mym bukiecikiem róż ja wyszedłem znów na durnia,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
A gdym wystrzelić w łeb Marysi dziką miał ochotę,
Marysia zmarła właśnie, bo kęs jabłka wpadł jej w krtań,
Z mym rewolwerkiem znów ja wyszedłem na idiotę,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Gdy dzwony biły i Marysi pogrzeb się zaczynał,
Marysia zmartwychwstała, choć jej nikt nie mówił "wstań",
Z żałobnym wieńcem znów ja wyszedłem na kretyna,
Oj, nie ma tu dwóch zdań, że wyszedłem nań!
Writer(s): Wojciech Mlynarski, Tadeusz Suchocki Lyrics powered by www.musixmatch.com