Pod numerem trzecim Songtext
von Włodi
Pod numerem trzecim Songtext
Pali?
Przeważnie wychodzi na balkon albo na klatkę schodową
Spodziewałam się tego. Czego? (O co Ci chodzi?)
Co chcesz przez to powiedzieć?
Marycha. Pali Marychę
Jezus Maria. Jaką Marychę?! Nic nie wiem!
Życia nie znasz? Marycha to marihuana
Nie mówił Ci, że śni mu się coś dziwnego?
Mówił
Wizje narkotyczne
Co ty powiesz
No, to teraz jest jasna
Ugh! Ugh! Ugh! Ugh!
Największe koty mogą iść w moje ślady
Jak moje dzieci dzielnie trzymać karabin
Pod numerem trzecim strzec własnej posesji
Czuły cyngiel, konkurencja nigdy nie śpi
Album skończony, lumpy mnie ozłocą
Zgarnę każdą z nagród, tylko nie wiem, kurwa, po co?
Mam na tarasie marmur, chodzę po nim boso
Skręt rzuca dłuższy cień niż świebodziński posąg
Odlot w cenie, ogrodzenie, własny teren
Żywopłot własnoręcznie sadził sam Jack Herer
Melex z nagłośnieniem tworzy barierę dźwięku
Prowadzę jedną ręką, bongo w drugim ręku
Nikt nie ma wstępu do tej szklarni przy sadzie
Oprócz mnie i lojalnych paru ludzi w składzie
Tajnym korytarzem schodzę wprost do studio
Aldous Huxley na ścianie i Da Vinciego płótno
Robi się późno, na scenie trwa żałosne
Oswajanie buntu, po fejm każdy gna na oślep
Mam wyjebane, hajs mi wpada mimochodem
Nagle budzę się ze zrzutu, ktoś mi z bongo wylał wodę
Największe koty mogą iść w moje ślady
Jak moje dzieci dzielnie trzymać karabin
Pod numerem trzecim strzec własnej posesji
Czuły cyngiel, konkurencja nigdy nie śpi
Największe koty mogą iść w moje ślady
Jak moje dzieci dzielnie trzymać karabin
Pod numerem trzecim strzec własnej posesji
Czuły cyngiel, konkurencja nigdy nie śpi
Kolejny buch
Kolejny buch
Długo trzymany na głębokim wdechu
Kolejny buch
Kolejny buch
Kolejny buch
I witam w tym gronie
Przeważnie wychodzi na balkon albo na klatkę schodową
Spodziewałam się tego. Czego? (O co Ci chodzi?)
Co chcesz przez to powiedzieć?
Marycha. Pali Marychę
Jezus Maria. Jaką Marychę?! Nic nie wiem!
Życia nie znasz? Marycha to marihuana
Nie mówił Ci, że śni mu się coś dziwnego?
Mówił
Wizje narkotyczne
Co ty powiesz
No, to teraz jest jasna
Ugh! Ugh! Ugh! Ugh!
Największe koty mogą iść w moje ślady
Jak moje dzieci dzielnie trzymać karabin
Pod numerem trzecim strzec własnej posesji
Czuły cyngiel, konkurencja nigdy nie śpi
Album skończony, lumpy mnie ozłocą
Zgarnę każdą z nagród, tylko nie wiem, kurwa, po co?
Mam na tarasie marmur, chodzę po nim boso
Skręt rzuca dłuższy cień niż świebodziński posąg
Odlot w cenie, ogrodzenie, własny teren
Żywopłot własnoręcznie sadził sam Jack Herer
Melex z nagłośnieniem tworzy barierę dźwięku
Prowadzę jedną ręką, bongo w drugim ręku
Nikt nie ma wstępu do tej szklarni przy sadzie
Oprócz mnie i lojalnych paru ludzi w składzie
Tajnym korytarzem schodzę wprost do studio
Aldous Huxley na ścianie i Da Vinciego płótno
Robi się późno, na scenie trwa żałosne
Oswajanie buntu, po fejm każdy gna na oślep
Mam wyjebane, hajs mi wpada mimochodem
Nagle budzę się ze zrzutu, ktoś mi z bongo wylał wodę
Największe koty mogą iść w moje ślady
Jak moje dzieci dzielnie trzymać karabin
Pod numerem trzecim strzec własnej posesji
Czuły cyngiel, konkurencja nigdy nie śpi
Największe koty mogą iść w moje ślady
Jak moje dzieci dzielnie trzymać karabin
Pod numerem trzecim strzec własnej posesji
Czuły cyngiel, konkurencja nigdy nie śpi
Kolejny buch
Kolejny buch
Długo trzymany na głębokim wdechu
Kolejny buch
Kolejny buch
Kolejny buch
I witam w tym gronie
Writer(s): Pawel Wlodkowski, Michal Olszanski Lyrics powered by www.musixmatch.com