Pogo (demo wersja 12.1993) Songtext
von Świetliki
Pogo (demo wersja 12.1993) Songtext
Spałem źle, ona spała źle
Pełne porozumienie
Spało nam się źle w tym kraju
W którym wciąż więcej, więcej palantów
Nosi przy sobie broń
Zażartowałem, że są to dla nich namiastki penisów
Choć chodzi o coś groźniejszego
Źle spałem
Spałem źle w tym kraju
W którym wzorcem mężczyzny jest
Ksiądz albo handlarz
Spałem źle w tym kraju
W którym znów ojczyznę, a nie wiosnę zobaczą
Jak Ci się nie podoba - to wypierdalaj
Źle spałem
Chociaż się zdarzają jakieś jaśniejsze momenty
Na przykład czarne oliwki, wino
Sophia Riesling i 22 grudnia ′91
Oraz efekty owej rewolucji seksualnej
Z których skorzystałem wyjątkowo skwapliwie
Ponadto ty jesteś
A ciebie nikt mi nie zabroni
Źle spałem
Spałem źle
Przyśniła mi się idea przyśnił mi się działacz
Przyśniły mi się obowiązki i konieczność skruchy
Kolaboruję z pismem katolickim
Nie mając nawet kościelnego ślubu
Nawet nie będąc bierzmowanym
Jakaż perwersja zawsze zdradzam
W tym szczególnie pozostaję sobie wierny
I przelatuję przez te muzea biblioteki banki
A one ścian już niemal nie mają
Nie warto się skupiać na tych obcych detalach
Mam w sobie gorący detal i teraz się muszę znaleźć
Przejdziemy przez siebie w lepsze gorące kraje
Bo istnieją
Skoro Ty zaistniałaś
Ja już istnieję
I co?
I pożar
To bardzo powoli się zaczynało
Najpierw mnóstwo blasków, zapachów
Drobnych świateł
Teraz płonie
Poważnie
Ogień stawia swoje stopy ostrożnie
Ja to sobie tańczę
Siedząc przed lustrem nieruchomy
Z zamkniętymi oczami
Tańczę to sobie
Ja to sobie tańczę
Wyjąc bezgłośnie
Postępując tuż za ogniem
Powoli
Powoli
Powoli
Tańczę to sobie
Pełne porozumienie
Spało nam się źle w tym kraju
W którym wciąż więcej, więcej palantów
Nosi przy sobie broń
Zażartowałem, że są to dla nich namiastki penisów
Choć chodzi o coś groźniejszego
Źle spałem
Spałem źle w tym kraju
W którym wzorcem mężczyzny jest
Ksiądz albo handlarz
Spałem źle w tym kraju
W którym znów ojczyznę, a nie wiosnę zobaczą
Jak Ci się nie podoba - to wypierdalaj
Źle spałem
Chociaż się zdarzają jakieś jaśniejsze momenty
Na przykład czarne oliwki, wino
Sophia Riesling i 22 grudnia ′91
Oraz efekty owej rewolucji seksualnej
Z których skorzystałem wyjątkowo skwapliwie
Ponadto ty jesteś
A ciebie nikt mi nie zabroni
Źle spałem
Spałem źle
Przyśniła mi się idea przyśnił mi się działacz
Przyśniły mi się obowiązki i konieczność skruchy
Kolaboruję z pismem katolickim
Nie mając nawet kościelnego ślubu
Nawet nie będąc bierzmowanym
Jakaż perwersja zawsze zdradzam
W tym szczególnie pozostaję sobie wierny
I przelatuję przez te muzea biblioteki banki
A one ścian już niemal nie mają
Nie warto się skupiać na tych obcych detalach
Mam w sobie gorący detal i teraz się muszę znaleźć
Przejdziemy przez siebie w lepsze gorące kraje
Bo istnieją
Skoro Ty zaistniałaś
Ja już istnieję
I co?
I pożar
To bardzo powoli się zaczynało
Najpierw mnóstwo blasków, zapachów
Drobnych świateł
Teraz płonie
Poważnie
Ogień stawia swoje stopy ostrożnie
Ja to sobie tańczę
Siedząc przed lustrem nieruchomy
Z zamkniętymi oczami
Tańczę to sobie
Ja to sobie tańczę
Wyjąc bezgłośnie
Postępując tuż za ogniem
Powoli
Powoli
Powoli
Tańczę to sobie
Writer(s): Marek Stanislaw Piotrowicz, Tomasz Stefan Radziszewski, Marcin Adam Swietlicki, Grzegorz Dyduch Lyrics powered by www.musixmatch.com