Henryk Kwiatek Songtext
von Świetliki
Henryk Kwiatek Songtext
Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu
To był jedyny facet z którym mógł to robić
Wracał do domu, zaparzał herbatę
A wtedy święty facet doń z obrazu schodził
I rozmawiali; Henryk Kwiatek mówił
O wszystkim co mu się zdarzyło tego dnia a święty
Milczał i świętymi oczami na Henryka patrzył
Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu
Bo z kim się miał przyjaźnić, bo przecież nie z księdzem
Co raz do roku po kolędzie chodził
Bo z kim się miał przyjaźnić, przecież nie z listonoszem
Co raz na miesiąc mu rentę przynosił
Henryk Kwiatek
Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu
Któregoś dnia wrócił z miasta, zaparzył herbatę
A obraz zszedł z obrazu i usiadł przy stole
A listonosz nie przyszedł, i renty nie przyniósł
Następnego dnia także listonosz nie przyszedł
Henryk Kwiatek co chwilę do swych drzwi podchodził Minął tydzień czekania, listonosz nie przyszedł
Henryk Kwiatek do gościa z obrazu powiedział
,, Ja dotychczas niczego nie chciałem od ciebie, wiem doskonale, że ty możesz wiele
Ja do tej pory niczego nie chciałem
Więc teraz o pożyczkę chciałbym cię poprosić
Henryk Kwiatek
Święty gość długo milczał i patrzył świętymi oczami na Henryka
Henryk Kwiatek znowu poprosił o pożyczkę, a gość palec uniósł
Popatrzył na Henryka i powiedział:
Miłość
Teraz
Kamera
Opuszcza mieszkanie
Widać blokowisko, przeraźliwie czarne
I widać czarne niebo, i na niebie czarnym
Wielkie, czarne przeraźliwie serce
Henryk Kwiatek
End
To był jedyny facet z którym mógł to robić
Wracał do domu, zaparzał herbatę
A wtedy święty facet doń z obrazu schodził
I rozmawiali; Henryk Kwiatek mówił
O wszystkim co mu się zdarzyło tego dnia a święty
Milczał i świętymi oczami na Henryka patrzył
Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu
Bo z kim się miał przyjaźnić, bo przecież nie z księdzem
Co raz do roku po kolędzie chodził
Bo z kim się miał przyjaźnić, przecież nie z listonoszem
Co raz na miesiąc mu rentę przynosił
Henryk Kwiatek
Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu
Któregoś dnia wrócił z miasta, zaparzył herbatę
A obraz zszedł z obrazu i usiadł przy stole
A listonosz nie przyszedł, i renty nie przyniósł
Następnego dnia także listonosz nie przyszedł
Henryk Kwiatek co chwilę do swych drzwi podchodził Minął tydzień czekania, listonosz nie przyszedł
Henryk Kwiatek do gościa z obrazu powiedział
,, Ja dotychczas niczego nie chciałem od ciebie, wiem doskonale, że ty możesz wiele
Ja do tej pory niczego nie chciałem
Więc teraz o pożyczkę chciałbym cię poprosić
Henryk Kwiatek
Święty gość długo milczał i patrzył świętymi oczami na Henryka
Henryk Kwiatek znowu poprosił o pożyczkę, a gość palec uniósł
Popatrzył na Henryka i powiedział:
Miłość
Teraz
Kamera
Opuszcza mieszkanie
Widać blokowisko, przeraźliwie czarne
I widać czarne niebo, i na niebie czarnym
Wielkie, czarne przeraźliwie serce
Henryk Kwiatek
End
Writer(s): Marek Stanislaw Piotrowicz, Tomasz Stefan Radziszewski, Marcin Adam Swietlicki, Grzegorz Dyduch Lyrics powered by www.musixmatch.com