W polskę idziemy Songtext
von Wiesław Gołas
W polskę idziemy Songtext
W tygodniu to jesteśmy cisi jak ta ćma
W tygodniu to nam wszystko wisi aż do dna
A jak się człowiek przejmie rolą, sam pan wisz
To zaraz plecy go rozbolą albo krzyż
W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dym
W tygodniu nic się nie przydarzy, bo i z kim?
I życie jak koszula ciasna - pije nas
Aż poczujemy mus i raz na jakiś czas
W Polskę idziemy, drodzy panowie
W Polskę idziemy
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Drugą pijemy
Do dna, jak leci, za fart, za dzieci
Za zdrowie żony
Było, nie było...
W to głupie ryło
W ten dziób spragniony
Świat jak nam wisiał, tak teraz nie jest nam wszystko jedno
Śledziem się przeje, kumpel się śmieje, dziewczyny bledną
Świerzbią nas dłonie i oko płonie, lśni jak pochodnia
Aż w nowy tydzień świt nas wygoni, no, a w tygodniu...
W tygodniu, bracie, wolno goisz kaca fest
Bo czy się leży, czy się stoi, jakoś jest
W tygodniu kleją ci się oczy, boli krzyż
A wyżej nerek nie podskoczy, sam pan wisz...
W tygodniu żony barchanowe chrapią w noc
A ty otulasz ciężką głowę ciasno w koc
I rano gapisz się na ludzi okiem złym
I nagle coś się w tobie budzi i jak w dym
W Polskę idziemy, drodzy panowie
W Polskę idziemy
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Do ludzi lgniemy
Słuchaj, rodaku
Cicho!
Czerwone maki, serce, ojczyzna
Trzaska koszula, tu szwabska kula
Tu, popatrz, blizna
Potem wyśnimy sen kolorowy, sen malowany
Z twarzą wtuloną w kotlet schabowy, panierowany
My, pełni wiary, choć łeb nam ciąży, ciąży jak ołów
Że żadna siła nas nie pogrąży... orłów, sokołów!
A potem znów się przystopuje i znów gaz
I społeczeństwo nas szanuje, lubią nas
Uśmiecha do nas się najmilej ten i ów
Tak rośnie, rośnie nasz przywilej świętych krów
Niejeden to się nami wzrusza, słów mu brak
Rubaszny czerep, ale dusza, znany fakt
Nas też coś wtedy w dołku ściska, wilgnie wzrok
Bracia rodacy, dajcie pyska, równać krok
Lewa!
W Polskę idziemy
W Polskę idziemy, bracia rodacy!
Tu się, psia nędza, nikt nie oszczędza
Odpoczniesz w pracy
W pracy jest mikro, mikro i przykro
Tu goudą spływa
Cham lub bohater
Polska sobotnia alternatywa
Gdy dzień się zbudzi i skacowani wstaną tytani
I znowu w Polskę, bracia kochani, nikt nas nie zgani
Nikt złego słowa, Łomża czy Nakło
Nam nie bałaknie
Jakby nam kiedyś tego zabrakło
Nie... nie zabraknie...
W tygodniu to nam wszystko wisi aż do dna
A jak się człowiek przejmie rolą, sam pan wisz
To zaraz plecy go rozbolą albo krzyż
W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dym
W tygodniu nic się nie przydarzy, bo i z kim?
I życie jak koszula ciasna - pije nas
Aż poczujemy mus i raz na jakiś czas
W Polskę idziemy, drodzy panowie
W Polskę idziemy
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Drugą pijemy
Do dna, jak leci, za fart, za dzieci
Za zdrowie żony
Było, nie było...
W to głupie ryło
W ten dziób spragniony
Świat jak nam wisiał, tak teraz nie jest nam wszystko jedno
Śledziem się przeje, kumpel się śmieje, dziewczyny bledną
Świerzbią nas dłonie i oko płonie, lśni jak pochodnia
Aż w nowy tydzień świt nas wygoni, no, a w tygodniu...
W tygodniu, bracie, wolno goisz kaca fest
Bo czy się leży, czy się stoi, jakoś jest
W tygodniu kleją ci się oczy, boli krzyż
A wyżej nerek nie podskoczy, sam pan wisz...
W tygodniu żony barchanowe chrapią w noc
A ty otulasz ciężką głowę ciasno w koc
I rano gapisz się na ludzi okiem złym
I nagle coś się w tobie budzi i jak w dym
W Polskę idziemy, drodzy panowie
W Polskę idziemy
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Do ludzi lgniemy
Słuchaj, rodaku
Cicho!
Czerwone maki, serce, ojczyzna
Trzaska koszula, tu szwabska kula
Tu, popatrz, blizna
Potem wyśnimy sen kolorowy, sen malowany
Z twarzą wtuloną w kotlet schabowy, panierowany
My, pełni wiary, choć łeb nam ciąży, ciąży jak ołów
Że żadna siła nas nie pogrąży... orłów, sokołów!
A potem znów się przystopuje i znów gaz
I społeczeństwo nas szanuje, lubią nas
Uśmiecha do nas się najmilej ten i ów
Tak rośnie, rośnie nasz przywilej świętych krów
Niejeden to się nami wzrusza, słów mu brak
Rubaszny czerep, ale dusza, znany fakt
Nas też coś wtedy w dołku ściska, wilgnie wzrok
Bracia rodacy, dajcie pyska, równać krok
Lewa!
W Polskę idziemy
W Polskę idziemy, bracia rodacy!
Tu się, psia nędza, nikt nie oszczędza
Odpoczniesz w pracy
W pracy jest mikro, mikro i przykro
Tu goudą spływa
Cham lub bohater
Polska sobotnia alternatywa
Gdy dzień się zbudzi i skacowani wstaną tytani
I znowu w Polskę, bracia kochani, nikt nas nie zgani
Nikt złego słowa, Łomża czy Nakło
Nam nie bałaknie
Jakby nam kiedyś tego zabrakło
Nie... nie zabraknie...
Lyrics powered by www.musixmatch.com