Łańcuch III: Korpo Songtext
von Taco Hemingway
Łańcuch III: Korpo Songtext
(Oni są niemili, bo to...)
Ja jestem niemiły, bo to...)
(Ty jesteś niemiła, bo to...) Łańcuch
(Potem społeczeństwo jest niemiłe, bo to...) Łańcuch
Łańcuch, część trzecia: Korporacja
Grzegorz ma nastrój nabuzowany
Grzegorz ma krawat poluzowany
Do tego szef na mailu go nęka
Bo w korporacji znowu są zmiany
Każą mu znacznie okroić kadry
To wyniki najnowszej matmy
"Ty masz tak miły charakter, Grzesiu
Nikt tak miło nie zwolni, jak Ty"
Mawiał "nikogo nie zwalniam"
Nawet jak sam mam cierpieć i pościć, ale
Ludzie to jednak ohyda
Chyba za dużo jest we mnie miłości, skoro
Byle taksówkarz mnie wyśmiał, dość już
Dosyć tej głupiej litości
Panie Antoni, szef sprzedaży tu Pana na słówko prosi
"Panie Antoni, do mojego biura pozwól
Jak dobrze wie Pan mamy w firmie cięcie kosztów
Pan starej daty - czas już się pożegnać w końcu
Ale przynajmniej wróci wcześnie Pan do domciu (nie?)"
Antoni, lat 58, pełen oldschool
Pijąc z sąsiadem flaszkę skarży stale się na los swój
Ale sąsiada szwagier przecież biznes ma przy dworcu
Resztę historii znacie - rano zatrudnił się w kiosku
Patrz mi w twarz, zanim znikną
Moje oczy bez głębi, wstawić możesz w nie wszystko
To jak wiatr, szkło w palcach
Ludzie mnie bolą, mdli mnie od kłamstwa
Ja jestem niemiły, bo to...)
(Ty jesteś niemiła, bo to...) Łańcuch
(Potem społeczeństwo jest niemiłe, bo to...) Łańcuch
Łańcuch, część trzecia: Korporacja
Grzegorz ma nastrój nabuzowany
Grzegorz ma krawat poluzowany
Do tego szef na mailu go nęka
Bo w korporacji znowu są zmiany
Każą mu znacznie okroić kadry
To wyniki najnowszej matmy
"Ty masz tak miły charakter, Grzesiu
Nikt tak miło nie zwolni, jak Ty"
Mawiał "nikogo nie zwalniam"
Nawet jak sam mam cierpieć i pościć, ale
Ludzie to jednak ohyda
Chyba za dużo jest we mnie miłości, skoro
Byle taksówkarz mnie wyśmiał, dość już
Dosyć tej głupiej litości
Panie Antoni, szef sprzedaży tu Pana na słówko prosi
"Panie Antoni, do mojego biura pozwól
Jak dobrze wie Pan mamy w firmie cięcie kosztów
Pan starej daty - czas już się pożegnać w końcu
Ale przynajmniej wróci wcześnie Pan do domciu (nie?)"
Antoni, lat 58, pełen oldschool
Pijąc z sąsiadem flaszkę skarży stale się na los swój
Ale sąsiada szwagier przecież biznes ma przy dworcu
Resztę historii znacie - rano zatrudnił się w kiosku
Patrz mi w twarz, zanim znikną
Moje oczy bez głębi, wstawić możesz w nie wszystko
To jak wiatr, szkło w palcach
Ludzie mnie bolą, mdli mnie od kłamstwa
Writer(s): Artur Rojek, Filip Szczesniak, Maciej Ruszecki Lyrics powered by www.musixmatch.com