Antek Songtext
von Stanisław Grzesiuk
Antek Songtext
Ja tutaj w tym syrenim grodzie urodziłem się.
A matka moja ciężko pracowała.
I miała synów dwóch to znaczy Felka no i mnie.
Porządnych ludzi z nas wychować chciała.
Felek do nauk głowę miał.
A jam w fabryce robić chciał.
Prawnikiem w końcu został brat.
A jam bandytą w kilka lat.
Płakała matka martwiąc się.
Brat upominał w słowa te:
"Antek, Antek, biednyś ty.
Ustatkuj się to wstyd.
Pamiętaj bracie skończysz źle.
Zmarnujesz talent, spryt."
Uciekłem z domu, z browningiem ja ruszyłem w świat.
Nie pożegnawszy się z matką i z bratem.
Bandytów hersztem ja zostałem potem w kilka lat.
A brat mój Feliks został adwokatem.
Napadam pana w nocy raz,
Deszcz lał, okropny był to czas.
Celuję w czoło browning swój,
Wtem głos znajomy woła "Stój!".
Poznałem brata, zląkłem się.
Brat upominał w słowa te:
"Antek, Antek, wstrzymaj się.
Jam Feliks jest, twój brat.
Ustatkuj się, dziś jeszcze czas.
Przed tobą cały świat."
Jam odrzekł mu "Precz ruszaj stąd!
Na darmo nie trać słów".
Brat otarł łzy i ruszył w dal.
A jam bandytą znów.
I od tej chwili upłynęło kilkanaście lat,
Aż wreszcie z bandą moją mnie złowiono.
I wtedy mi się przypomniało, co mi mówił brat.
Gdy mnie na salę sądu wprowadzono.
Między sędziami brat mój stał.
On mnie na śmierć skazywać miał:
"Antek, Antek, biednyś ty.
Tak zginiesz jak ten kwiat.
Nie chciałeś słuchać brata słów,
Na ciebie czeka kat."
Załkałem lecz otarłem łzy,
A w sercu zbrakło tchu.
Brat rzekł "Wieszajcie" a sam padł,
Bo serce pękło mu.
I nie pomogły matki łzy
I brata jego głos.
Dziś szubienica czeka go.
Bandyty taki los.
A matka moja ciężko pracowała.
I miała synów dwóch to znaczy Felka no i mnie.
Porządnych ludzi z nas wychować chciała.
Felek do nauk głowę miał.
A jam w fabryce robić chciał.
Prawnikiem w końcu został brat.
A jam bandytą w kilka lat.
Płakała matka martwiąc się.
Brat upominał w słowa te:
"Antek, Antek, biednyś ty.
Ustatkuj się to wstyd.
Pamiętaj bracie skończysz źle.
Zmarnujesz talent, spryt."
Uciekłem z domu, z browningiem ja ruszyłem w świat.
Nie pożegnawszy się z matką i z bratem.
Bandytów hersztem ja zostałem potem w kilka lat.
A brat mój Feliks został adwokatem.
Napadam pana w nocy raz,
Deszcz lał, okropny był to czas.
Celuję w czoło browning swój,
Wtem głos znajomy woła "Stój!".
Poznałem brata, zląkłem się.
Brat upominał w słowa te:
"Antek, Antek, wstrzymaj się.
Jam Feliks jest, twój brat.
Ustatkuj się, dziś jeszcze czas.
Przed tobą cały świat."
Jam odrzekł mu "Precz ruszaj stąd!
Na darmo nie trać słów".
Brat otarł łzy i ruszył w dal.
A jam bandytą znów.
I od tej chwili upłynęło kilkanaście lat,
Aż wreszcie z bandą moją mnie złowiono.
I wtedy mi się przypomniało, co mi mówił brat.
Gdy mnie na salę sądu wprowadzono.
Między sędziami brat mój stał.
On mnie na śmierć skazywać miał:
"Antek, Antek, biednyś ty.
Tak zginiesz jak ten kwiat.
Nie chciałeś słuchać brata słów,
Na ciebie czeka kat."
Załkałem lecz otarłem łzy,
A w sercu zbrakło tchu.
Brat rzekł "Wieszajcie" a sam padł,
Bo serce pękło mu.
I nie pomogły matki łzy
I brata jego głos.
Dziś szubienica czeka go.
Bandyty taki los.
Writer(s): Dp, Jerzy Wiktor Skokowski, Stanislaw Grzesiuk Lyrics powered by www.musixmatch.com