Zasięg Songtext
von Sarius
Zasięg Songtext
Oto ja, Twój najlepszy przyjaciel
Choć tacy ranią najbardziej
To Ty jesteś ten Antihype, wiesz?
Nie wierzysz i w lustro nie patrzysz
Straciłeś już prawie te wiarę
Popiół spada na parapet
Czujesz powietrze jak latem
Przez moment jest prawie jak dawniej
Ścieli to drzewo, co było tu zawsze
Wydali wyrok na Ciebie i na mnie
Chcieli tu kogoś takiego se znaleźć
Kto ma gorszą chatę czy na twarzy wadę
Zawsze jest fajnie się pochwalić żartem
Ty wyglądasz najsłabiej
Wrócisz do domu, weźmiesz to naprawdę
Choć ze wszystkimi się z siebie też śmiałeś
Codziennie przed snem, przy umywalce
Powtarzasz: "Więcej nie będziesz już błaznem"
Stoisz w kolejce by zostać topielcem
Męczą Cię skurwiele, się robi żal matce
Zamknięta przestrzeń
Jesteś jak w klatce
Już zapominałeś, się przypatrz dokładnie, bo masz w sobie zasięg, więc łącz się ze mną, bo włącznie ze mną
Masz w sobie diament i piękno
Masz talent do czegoś
Co zmienia wpierdol
Czy to co tamci twierdzą
Popraw swój zasięg bo widzę jest kiepsko
Ledwo odbierasz, a miałeś pamiętać
To pewnie przez to, że jasna cholera
Sam spadłem na beton i wróciłem teraz
Rzuciłem melanż, on wraca jak demon
Mój krótki wzrok mnie pchał za daleko, mam pewność
Wiesz co było nadzieją?
Ja prawie wszystko traciłem już nieraz
Z tyloma rzeczami problemy do teraz
Lecz gdy nie wierzyłem, że się tu pozbieram
To dalej wierzyłem, że muszę to śpiewać
To jest wysoka cena
Trzeba podnosić te głowę
Chcą nam grzebać w zasięgach
Mówią, że nam nie po drodze
Ciebie prawie już nie ma
Dłużej już tak nie możesz
Kiedy jak nie tu i teraz
Musisz opuścić te norę
Kolejkę polej, bo życie jest chore
Bo życie jest dobre kiedy już nie mogę
Całe miesiące milczę nad rosołem
I nic go nie zjem, po co go wziąłem
Odbieram te moce i powtarzam sobie, że ktoś na tym świecie pokocha mnie może
Zaciśnie dłonie za to co robię, jak żona za męża gdy wraca po nocce
Łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego, łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego
Łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego, łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego (dlatego, dlatego, dlatego)
Choć tacy ranią najbardziej
To Ty jesteś ten Antihype, wiesz?
Nie wierzysz i w lustro nie patrzysz
Straciłeś już prawie te wiarę
Popiół spada na parapet
Czujesz powietrze jak latem
Przez moment jest prawie jak dawniej
Ścieli to drzewo, co było tu zawsze
Wydali wyrok na Ciebie i na mnie
Chcieli tu kogoś takiego se znaleźć
Kto ma gorszą chatę czy na twarzy wadę
Zawsze jest fajnie się pochwalić żartem
Ty wyglądasz najsłabiej
Wrócisz do domu, weźmiesz to naprawdę
Choć ze wszystkimi się z siebie też śmiałeś
Codziennie przed snem, przy umywalce
Powtarzasz: "Więcej nie będziesz już błaznem"
Stoisz w kolejce by zostać topielcem
Męczą Cię skurwiele, się robi żal matce
Zamknięta przestrzeń
Jesteś jak w klatce
Już zapominałeś, się przypatrz dokładnie, bo masz w sobie zasięg, więc łącz się ze mną, bo włącznie ze mną
Masz w sobie diament i piękno
Masz talent do czegoś
Co zmienia wpierdol
Czy to co tamci twierdzą
Popraw swój zasięg bo widzę jest kiepsko
Ledwo odbierasz, a miałeś pamiętać
To pewnie przez to, że jasna cholera
Sam spadłem na beton i wróciłem teraz
Rzuciłem melanż, on wraca jak demon
Mój krótki wzrok mnie pchał za daleko, mam pewność
Wiesz co było nadzieją?
Ja prawie wszystko traciłem już nieraz
Z tyloma rzeczami problemy do teraz
Lecz gdy nie wierzyłem, że się tu pozbieram
To dalej wierzyłem, że muszę to śpiewać
To jest wysoka cena
Trzeba podnosić te głowę
Chcą nam grzebać w zasięgach
Mówią, że nam nie po drodze
Ciebie prawie już nie ma
Dłużej już tak nie możesz
Kiedy jak nie tu i teraz
Musisz opuścić te norę
Kolejkę polej, bo życie jest chore
Bo życie jest dobre kiedy już nie mogę
Całe miesiące milczę nad rosołem
I nic go nie zjem, po co go wziąłem
Odbieram te moce i powtarzam sobie, że ktoś na tym świecie pokocha mnie może
Zaciśnie dłonie za to co robię, jak żona za męża gdy wraca po nocce
Łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego, łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego
Łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego, łącz się ze mną
Przez ciemność, łącz się ze mną
Przez piekło, łącz się ze mną
Przez słabość, łącz się ze mną
Bo masz ją, włącznie ze mną
Masz braci siostry, wiesz to
Nie słucham tych, co biegną
Ja słucham tych, co zechcą
Dlatego (dlatego, dlatego, dlatego)
Writer(s): Mateusz Przybylski Lyrics powered by www.musixmatch.com