Macki Meduzy Songtext
von PRO8L3M
Macki Meduzy Songtext
Zamknij oczy i uwierz mi, zapij to wódą i lećmy
Ten miks nie jest bezpieczny, ale piguła jest dziś nieobecny
Krwi nie widać na powierzchni, więc i tak chuj z jego interwencji
Z nią i z zapałkami jest jak z dziećmi
Spalmy miasto, pojarę zamiećmy
Typy wzywają posiłki, ona tłucze butle poniżej szyjki
Księżyc, wyjemy jak wilki, stoją jak pizdy po odbiór przesyłki
Ich trzymamy za łby jak pacynki, ona trzyma linię, bo je pastylki
Głowy lecą od linijki, ale jest słodko, bo jemy muffinki
Opory wyschły, jej chore pomysły
Widzę ją w ciszy, w czarnym obcisłym
Straciłbym zmysły, ale nie czas na namysły
Złudzenia dawno prysły, sumienia dawno zawisły, tam
Zabij go, zabij, ta, jak krwawi to krwawi
Strach ją bawi, to bawi, wal, gouda, to i dragi
Nam to barwy jaskrawi, patrz słabi odpadli
Raz będzie co ma być ona mnie jednocześnie pali i pali, wabi, i wabi
Ona szepcze mi do ucha, a jej szapcze diabeł
Jest jak nad miastem koszmar, który musiał wreszcie nadejść
Byłem zły, z nią jestem jeszcze bardziej
Chcę jej nagiej, albo ona, albo nie chcę żadnej
Polubiłem trochę ból, najpierw trochę, potem full
Do przerażenia doszedł ból, gdy zamieniamy twoją flotę w null
Wchodzimy w ten tłum, tłum, tłum, walimy ten rum, rum, rum
Ich nerwowy, szum, szum, szum, wychodzimy i bum
Ona nie ma przyjaciółek, ma fanki, ale ma w trupie czaszki piżamki
Chciałem jej nalać do miarki, ale wyśmiała i przelała do szklanki
Panna pokazała ci majtki, ona mi po co naprawdę są kajdanki
Dobrze, że mam twarde nadgarski, gorzej znoszą to jej koleżanki
Po prawej diabeł, po lewej szaber, podajesz, że spałeś, polej se kawę
Odmawiasz różaniec, czy dukasz alfabet?
Straciłeś władzę, robisz co ona każe
Piszesz coś w e-dur, co? To jakiś rebus? No
Czerwień na śniegu, to jest wynik gniewu (o)
Zamierasz w biegu, blok to macki meduz
Stop, dobra dobremu, a zła jest tu złemu
I w sumie to chuj mnie obchodzi już czemu
Ona szepcze mi do ucha, a jej szepcze diabeł
Jest jak nad miastem koszmar, który musiał wreszcie nadejść
Byłem zły, z nią jestem jeszcze bardziej
Chcę jej nagiej, albo ona, albo nie chcę żadnej
Ten miks nie jest bezpieczny, ale piguła jest dziś nieobecny
Krwi nie widać na powierzchni, więc i tak chuj z jego interwencji
Z nią i z zapałkami jest jak z dziećmi
Spalmy miasto, pojarę zamiećmy
Typy wzywają posiłki, ona tłucze butle poniżej szyjki
Księżyc, wyjemy jak wilki, stoją jak pizdy po odbiór przesyłki
Ich trzymamy za łby jak pacynki, ona trzyma linię, bo je pastylki
Głowy lecą od linijki, ale jest słodko, bo jemy muffinki
Opory wyschły, jej chore pomysły
Widzę ją w ciszy, w czarnym obcisłym
Straciłbym zmysły, ale nie czas na namysły
Złudzenia dawno prysły, sumienia dawno zawisły, tam
Zabij go, zabij, ta, jak krwawi to krwawi
Strach ją bawi, to bawi, wal, gouda, to i dragi
Nam to barwy jaskrawi, patrz słabi odpadli
Raz będzie co ma być ona mnie jednocześnie pali i pali, wabi, i wabi
Ona szepcze mi do ucha, a jej szapcze diabeł
Jest jak nad miastem koszmar, który musiał wreszcie nadejść
Byłem zły, z nią jestem jeszcze bardziej
Chcę jej nagiej, albo ona, albo nie chcę żadnej
Polubiłem trochę ból, najpierw trochę, potem full
Do przerażenia doszedł ból, gdy zamieniamy twoją flotę w null
Wchodzimy w ten tłum, tłum, tłum, walimy ten rum, rum, rum
Ich nerwowy, szum, szum, szum, wychodzimy i bum
Ona nie ma przyjaciółek, ma fanki, ale ma w trupie czaszki piżamki
Chciałem jej nalać do miarki, ale wyśmiała i przelała do szklanki
Panna pokazała ci majtki, ona mi po co naprawdę są kajdanki
Dobrze, że mam twarde nadgarski, gorzej znoszą to jej koleżanki
Po prawej diabeł, po lewej szaber, podajesz, że spałeś, polej se kawę
Odmawiasz różaniec, czy dukasz alfabet?
Straciłeś władzę, robisz co ona każe
Piszesz coś w e-dur, co? To jakiś rebus? No
Czerwień na śniegu, to jest wynik gniewu (o)
Zamierasz w biegu, blok to macki meduz
Stop, dobra dobremu, a zła jest tu złemu
I w sumie to chuj mnie obchodzi już czemu
Ona szepcze mi do ucha, a jej szepcze diabeł
Jest jak nad miastem koszmar, który musiał wreszcie nadejść
Byłem zły, z nią jestem jeszcze bardziej
Chcę jej nagiej, albo ona, albo nie chcę żadnej
Writer(s): Oskar Filip Tuszynski, Piotr Jerzy Szulc Lyrics powered by www.musixmatch.com