W poszukiwaniu stanu świadomości Songtext
von Pono
W poszukiwaniu stanu świadomości Songtext
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Nie ma tego w wiadomościach, musisz sam to tu przeżyć
Rzeczywistość, z nią każdy musi się zderzyć
Tu nie mieć żadnych problemów, to znaczy nie żyć
Wciąż czekam na tych graczy, co chcą się z nami zmierzyć
To jest bal i imprezy, zobaczysz, a nie uwierzysz
Co znaczy w melanż uderzyć, jak kiedyś, na rejonie
To jest nasz znak rozpoznawczy, tu każdy zna się z melanży
Tu się tańczy, zostali z nami sami stali bywalcy
Ile by nie było, to i tak kurwa nie starczy
I kiedy skądś wracamy, to z tarczą, a nie na tarczy
I nawet jest wesoło, na tych dwóch rzeki brzegach
Gdzie hejterzy marszczą czoło, mi kobieta marszczy mi freda
Tu się nie da nie balować, żałować też nie ma co
Grzech to nie skosztować, skosztować to też jest zło
Ludzie płacą tutaj za to, żeby poczuć smak wolności
To jest właśnie ten Warszawski stan świadomości
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
To jest Warszawa na traku, tu się zarabia chłopaku
Masz tu więcej słoików niż u babci na pawlaczu
Ale nie ma tu płaczu, dla was otwarte ręce
Szczególnie jak jesteście młode i piękne
I choć niejeden kielon pęknie, i znów się będzie działo
Dalej ile by nie było to zawsze będzie za mało
Znów zachciało się do miasta, mu uderzamy w centrum
Sytuacja jest jasna, tutaj melanż jest urzędu
To taka forma obrzędu, nikt nie jest miękki jak żelki
Tu każdy czwartek jest tłusty, a piątek jest wielki
Harmonogram napięty, każdy za czymś tu biega
I nie to że się chwalę, ale naprawdę jest mega
Temat jak rzeka (rzeka), płynie i to cię tu nie ominie
Bo to z tego to słynie, że żyjesz (żyjesz) czy chcesz czy nie
To tu się pije, tu się bawi, nie każdy tak potrafi
Tu jest melanż (melanż), to jest stan umysłu warszawy
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Nie ma tego w wiadomościach, musisz sam to tu przeżyć
Rzeczywistość, z nią każdy musi się zderzyć
Tu nie mieć żadnych problemów, to znaczy nie żyć
Wciąż czekam na tych graczy, co chcą się z nami zmierzyć
To jest bal i imprezy, zobaczysz, a nie uwierzysz
Co znaczy w melanż uderzyć, jak kiedyś, na rejonie
To jest nasz znak rozpoznawczy, tu każdy zna się z melanży
Tu się tańczy, zostali z nami sami stali bywalcy
Ile by nie było, to i tak kurwa nie starczy
I kiedy skądś wracamy, to z tarczą, a nie na tarczy
I nawet jest wesoło, na tych dwóch rzeki brzegach
Gdzie hejterzy marszczą czoło, mi kobieta marszczy mi freda
Tu się nie da nie balować, żałować też nie ma co
Grzech to nie skosztować, skosztować to też jest zło
Ludzie płacą tutaj za to, żeby poczuć smak wolności
To jest właśnie ten Warszawski stan świadomości
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
To jest Warszawa na traku, tu się zarabia chłopaku
Masz tu więcej słoików niż u babci na pawlaczu
Ale nie ma tu płaczu, dla was otwarte ręce
Szczególnie jak jesteście młode i piękne
I choć niejeden kielon pęknie, i znów się będzie działo
Dalej ile by nie było to zawsze będzie za mało
Znów zachciało się do miasta, mu uderzamy w centrum
Sytuacja jest jasna, tutaj melanż jest urzędu
To taka forma obrzędu, nikt nie jest miękki jak żelki
Tu każdy czwartek jest tłusty, a piątek jest wielki
Harmonogram napięty, każdy za czymś tu biega
I nie to że się chwalę, ale naprawdę jest mega
Temat jak rzeka (rzeka), płynie i to cię tu nie ominie
Bo to z tego to słynie, że żyjesz (żyjesz) czy chcesz czy nie
To tu się pije, tu się bawi, nie każdy tak potrafi
Tu jest melanż (melanż), to jest stan umysłu warszawy
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
To miejsce, to, to miejsce
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań
Writer(s): Rafal Poniedzielski, Michal Jurek, Michal Czajkowski Lyrics powered by www.musixmatch.com