Niemiłość Songtext
von Pokahontaz feat. Pezet
Niemiłość Songtext
Podobno uskrzydla, czemu moje skrzydła usidla?
Co? Czarnej rozpaczy samo dno.
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię
Zakochany w tobie, to jest zło
W kręgu piekieł tu się nie utonie
Nie wypuszczam go z ręki, wiszę na mikrofonie
To jest to, dzięki czemu żyję, to nie koniec
A tak poza tym to wyję, chyba się zabiję
Płonie moja dusza, bo nie może się poruszać
Dzwonię - nie odbierasz, cisza, która dzwoni w uszach
Woda, wóda, na pustyni susza, idzie burza
Cisza taka, że słyszysz skarabeusza
Idzie bliżej się zachmurza, liże krople
Słony deszcz za oknem, nie wychodzę, zmoknę
Wszystko nieistotne, wszystko czego dotknę
Pęka w rękach, kryształ,
Tylko ta muzyka jest krystalicznie czysta Blizna podobno dodaje szlachetności
Przynajmniej walczyłem jak psy o kości
Dość i wyjaśniłem wątpliwości
Czuję dość miłości, mam ją
Wyjeb gdzieś o rząd wielkości
Nie jem, nie utyje - przyjmij to do wiadomości
Piję, piję, piję, piję - do nieprzytomności
Gdy zabierasz coś mi, to ja robię coś i
Jeśli daję w szyję, to dla mojej przyjemności
Ty nic nie pojmujesz, gdzie ja teraz się znajduję
Chciałabyś mnie mieć
Ale nie chciałabyś mnie, czujesz?
Chciałabyś, ale nie chciałabyś być z takim chujem
A ja mam uczucia, czujesz? Wszystko we mnie protestuje
Gdy robię się zły, zrywam złoty łańcuch
I wracam do gry, w tańcu godowych samców
I takie jak Ty wolę ominąć, bo mogę zginąć
Dziewczyno, powiedz czym jest miłość
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Tylko nie mów teraz mi, że nie ma między nami nic
Co?
Bo za małolatami latamy, kochamy hip-hop
Że tacy jak my nie mają pracy jak ty
Aha, i co z tej ekstra kasy niby masz ty?
Tak, to po co ja nocami piszę lub na scenie dyszę?
Kocham muzykę, ale dzwonię żeby cię usłyszeć
Wracam, żeby cię zobaczyć, padam na pysk
I czy to kurwa nie znaczy już nic?
Wiem, że chciałaś na wakacje na Cypr
Ale nie wyszło, bo się martwię czy mi starczy na czynsz
Mam fart, że mam talent i błysk
Ale nie wypalaj, że już dalej nie chcesz tak żyć
Ja i ty, powiedz, co się stało z tym?
Chciałem być z tobą, życie całe Ci dałem
I parę chwil dziś myślałem nad ranem
Że to tylko mi się śni, wszystko minie, gdy wstanę
Ale oczy mam niewyspane i walę czystą
Wszystko już przejebane i znów mówisz mi
Że nie taką chciałaś przyszłość
Proszę uwierz mi, że naprawimy wszystko
Bliskość znika gdy mi drzwi zamykasz przed nosem
I trochę krwi na chodniku pod blokiem zostawiam ci
Kopem w drzwi, w szybę ciosem i krzyczę kocham
Nic nie słyszę z powrotem
To nie może być miłość
To niemiłość
Czy to miłość? To.
To nie może być miłość
To niemiłość
Czy to miłość? To.
To nie może być miłość
To niemiłość
To niemiłość
Czy to miłość jest? To.
To nie może być miłość
To niemiłość
To niemiłość
Czy to miłość jest?
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Yo!
Po lecie przychodzi jesień
Słoność zawodu po falach uniesień
Żegnamy hossę, witamy bessę
Tam gdzie kres graniczy z bezkresem
Źródłem cierpień staje się źródło westchnień
Słowa kłują jak cierń, nic tu nie da magiczny pierścień
Gdy czerń na kolory rzuca cień następuje zatarcie cech wspólnych
Za to jest etap dostrzegania różnic
Zero korzyści obupólnych
Gdy równi sobie stają się nierówni
Odmienne wizje na życiową misję
Stąd notoryczne kłótnie i scysje
Propozycje, by zacząć koalicję i jawną, sprawną
I odrzucić fikcję, w końcu poczuć coś w sercu, nie w kroczu
Zaprzestać skakać sobie do oczu
Pora iść w przód, nie stać na zboczu
Oraz zapomnieć o pierwszym półroczu
W którym amora strzał dał bliskim motylki w brzuchu
Którym rządziło łaaał, wodotryski czułe szepty w uchu
Kreślony przeszłości szkic był jak na wody pic
Czar prysł, nie ma już nic, płonie niechęci znicz
Kreślony przeszłości szkic był jak na wodę pic
Strzał w pysk, to wiedz jak nic
Że płonie miłości znicz
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Co? Czarnej rozpaczy samo dno.
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię
Zakochany w tobie, to jest zło
W kręgu piekieł tu się nie utonie
Nie wypuszczam go z ręki, wiszę na mikrofonie
To jest to, dzięki czemu żyję, to nie koniec
A tak poza tym to wyję, chyba się zabiję
Płonie moja dusza, bo nie może się poruszać
Dzwonię - nie odbierasz, cisza, która dzwoni w uszach
Woda, wóda, na pustyni susza, idzie burza
Cisza taka, że słyszysz skarabeusza
Idzie bliżej się zachmurza, liże krople
Słony deszcz za oknem, nie wychodzę, zmoknę
Wszystko nieistotne, wszystko czego dotknę
Pęka w rękach, kryształ,
Tylko ta muzyka jest krystalicznie czysta Blizna podobno dodaje szlachetności
Przynajmniej walczyłem jak psy o kości
Dość i wyjaśniłem wątpliwości
Czuję dość miłości, mam ją
Wyjeb gdzieś o rząd wielkości
Nie jem, nie utyje - przyjmij to do wiadomości
Piję, piję, piję, piję - do nieprzytomności
Gdy zabierasz coś mi, to ja robię coś i
Jeśli daję w szyję, to dla mojej przyjemności
Ty nic nie pojmujesz, gdzie ja teraz się znajduję
Chciałabyś mnie mieć
Ale nie chciałabyś mnie, czujesz?
Chciałabyś, ale nie chciałabyś być z takim chujem
A ja mam uczucia, czujesz? Wszystko we mnie protestuje
Gdy robię się zły, zrywam złoty łańcuch
I wracam do gry, w tańcu godowych samców
I takie jak Ty wolę ominąć, bo mogę zginąć
Dziewczyno, powiedz czym jest miłość
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Tylko nie mów teraz mi, że nie ma między nami nic
Co?
Bo za małolatami latamy, kochamy hip-hop
Że tacy jak my nie mają pracy jak ty
Aha, i co z tej ekstra kasy niby masz ty?
Tak, to po co ja nocami piszę lub na scenie dyszę?
Kocham muzykę, ale dzwonię żeby cię usłyszeć
Wracam, żeby cię zobaczyć, padam na pysk
I czy to kurwa nie znaczy już nic?
Wiem, że chciałaś na wakacje na Cypr
Ale nie wyszło, bo się martwię czy mi starczy na czynsz
Mam fart, że mam talent i błysk
Ale nie wypalaj, że już dalej nie chcesz tak żyć
Ja i ty, powiedz, co się stało z tym?
Chciałem być z tobą, życie całe Ci dałem
I parę chwil dziś myślałem nad ranem
Że to tylko mi się śni, wszystko minie, gdy wstanę
Ale oczy mam niewyspane i walę czystą
Wszystko już przejebane i znów mówisz mi
Że nie taką chciałaś przyszłość
Proszę uwierz mi, że naprawimy wszystko
Bliskość znika gdy mi drzwi zamykasz przed nosem
I trochę krwi na chodniku pod blokiem zostawiam ci
Kopem w drzwi, w szybę ciosem i krzyczę kocham
Nic nie słyszę z powrotem
To nie może być miłość
To niemiłość
Czy to miłość? To.
To nie może być miłość
To niemiłość
Czy to miłość? To.
To nie może być miłość
To niemiłość
To niemiłość
Czy to miłość jest? To.
To nie może być miłość
To niemiłość
To niemiłość
Czy to miłość jest?
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Yo!
Po lecie przychodzi jesień
Słoność zawodu po falach uniesień
Żegnamy hossę, witamy bessę
Tam gdzie kres graniczy z bezkresem
Źródłem cierpień staje się źródło westchnień
Słowa kłują jak cierń, nic tu nie da magiczny pierścień
Gdy czerń na kolory rzuca cień następuje zatarcie cech wspólnych
Za to jest etap dostrzegania różnic
Zero korzyści obupólnych
Gdy równi sobie stają się nierówni
Odmienne wizje na życiową misję
Stąd notoryczne kłótnie i scysje
Propozycje, by zacząć koalicję i jawną, sprawną
I odrzucić fikcję, w końcu poczuć coś w sercu, nie w kroczu
Zaprzestać skakać sobie do oczu
Pora iść w przód, nie stać na zboczu
Oraz zapomnieć o pierwszym półroczu
W którym amora strzał dał bliskim motylki w brzuchu
Którym rządziło łaaał, wodotryski czułe szepty w uchu
Kreślony przeszłości szkic był jak na wody pic
Czar prysł, nie ma już nic, płonie niechęci znicz
Kreślony przeszłości szkic był jak na wodę pic
Strzał w pysk, to wiedz jak nic
Że płonie miłości znicz
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Podobno uskrzydla
Czemu moje skrzydła usidla?
Co?
Czarnej rozpaczy samo dno
Jak to wytłumaczyć, co to ma znaczyć
Nie mogę wybaczyć sobie, że to robię bo
Writer(s): Sebastian Salbert, Jan Pawel Kaplinski, Wojciech Pawel Alszer, Dawid Kaluza Lyrics powered by www.musixmatch.com