Piroman Songtext
von Pezet
Piroman Songtext
Świat nie ma sensu
Trzeba go odnaleźć samemu
Ja wciąż nie mam niczego na stałe
Ale tanio się nie sprzedałem
A ty nosisz maski
Jak laski mascarę
I wysoko lecisz
Ale jesteś Ikarem
I spadniesz
Zobaczysz jak jest na dnie
Ja tez tam bywałem
Nie wiesz czemu, stary
Przypomnij sobie "Zbrodnie i karę"
Życie jest krótkie
I świat jest mały
Nigdy nie wiesz co będzie ci dane
Tymczasowe jest nawet twoje zdanie
W tym wbity pod skórę igłą atrament
Więc znów wracam nad ranem
Warszawa jest wtedy piękna
Gdy wschód słońca rozświetla firmament
Nic nie przyśpiesza tak tętna
Znam to miasto na pamięć
Dziś inaczej opakowane
Myślę o tym, gdy zamawiam łakamen
Polewam to Pikomanem
Niby wszystko jest fajne
Coś tu wisi w powietrzu
Jak pieprzone widmo przegranej
Choć dzisiaj ten granat ma jeszcze zawleczkę
To we mnie zostanie
Coś jak złe wychowanie
Palę mosty, jakbym był piromanem
Palę mosty, jakbym był piromanem
To we mnie zostaje
Coś jak złe wychowanie
Palę mosty, jakbym był piromanem
Palę mosty, jakbym był piromanem
Nieustannie mija czas
Choć jest wszystkim co tu masz
Nie wystarczy wejść na start
I być na czas gdzieś
Ustalasz co ma sens
Choć po drodze trochę łez
Wiedz ze czas nie biegnie wstecz
Nie cofniesz go!
Ja znowu wracam na stare śmieci
Nie Maybachem do wielkiej willi
Lecz to czasem budzi w nas dzieci
Przez to jeszcze bywamy niewinni
Zresztą sam wiesz jak ten czas leci
Wszyscy mamy już swoje rodziny
Z wiekiem szybciej mijają godziny
Choć czasem czas płynie jak ścieki i ginie, więc
Powiedz jak go zabijesz, może kurwa wrzuć go do rzeki
Zresztą tak czy siak on przeminie
Nawet jeśli mu kupisz wszystkie gadżety
Tutaj zawsze jest coś na rzeczy
W moim mieście są wiecznie rozkminy
Od początku tu żyje
I bez słów rozumiem to miasto jak w pantomimie, lecz
Liczą się rzeczy małe
To nie złote medale, detale
Ale rośnie apetyt na życie w sławie i chwale
Bo to z mlekiem wyssałem
Z metryką dostałem coś, jak to jak mam na imię
Zostaje to ze mną na stałe
W składzie mojej hemoglobiny
Czaisz, świat nie ma sensu
Sam go życiu nadajesz
Tak jak ja, gdy mikrofon odpalam
Czuję, że zaraz wszystko podpalę
Jakbym był piromanem
Typkiem od seryjnych podpaleń
Wchodzę na scenę i wszystko się staje Wielkim pożarem
I tym sie jaram
Nieustannie mija czas
Choć jest wszystkim co tu masz
Nie wystarczy wejść na start
I być na czas gdzieś
Ustalasz co ma sens
Choć po drodze trochę łez
Wiesz, że czas nie biegnie wstecz
Nie cofniesz go!
Możesz palić, możesz pic
Żalić się i jakoś żyć
I spaść i wejść na szczyt
I spaść i wejść na szczyt znów
Ale jeśli czymś się jarasz
Jak piroman, kiedy coś podpala
Jak piroman, kiedy coś podpala
To jest twoja wiara (wiara)
Mam własne zdanie i własny plan
Inne postrzeganie na własny świat
Mam własne zdanie i własny plan
Inne postrzeganie na własny świat
Żałujesz?
A ty żałujesz?
Ja nic nie zrobiłem
No właśnie, żałujesz, że nic nie zrobiłeś?
Trzeba go odnaleźć samemu
Ja wciąż nie mam niczego na stałe
Ale tanio się nie sprzedałem
A ty nosisz maski
Jak laski mascarę
I wysoko lecisz
Ale jesteś Ikarem
I spadniesz
Zobaczysz jak jest na dnie
Ja tez tam bywałem
Nie wiesz czemu, stary
Przypomnij sobie "Zbrodnie i karę"
Życie jest krótkie
I świat jest mały
Nigdy nie wiesz co będzie ci dane
Tymczasowe jest nawet twoje zdanie
W tym wbity pod skórę igłą atrament
Więc znów wracam nad ranem
Warszawa jest wtedy piękna
Gdy wschód słońca rozświetla firmament
Nic nie przyśpiesza tak tętna
Znam to miasto na pamięć
Dziś inaczej opakowane
Myślę o tym, gdy zamawiam łakamen
Polewam to Pikomanem
Niby wszystko jest fajne
Coś tu wisi w powietrzu
Jak pieprzone widmo przegranej
Choć dzisiaj ten granat ma jeszcze zawleczkę
To we mnie zostanie
Coś jak złe wychowanie
Palę mosty, jakbym był piromanem
Palę mosty, jakbym był piromanem
To we mnie zostaje
Coś jak złe wychowanie
Palę mosty, jakbym był piromanem
Palę mosty, jakbym był piromanem
Nieustannie mija czas
Choć jest wszystkim co tu masz
Nie wystarczy wejść na start
I być na czas gdzieś
Ustalasz co ma sens
Choć po drodze trochę łez
Wiedz ze czas nie biegnie wstecz
Nie cofniesz go!
Ja znowu wracam na stare śmieci
Nie Maybachem do wielkiej willi
Lecz to czasem budzi w nas dzieci
Przez to jeszcze bywamy niewinni
Zresztą sam wiesz jak ten czas leci
Wszyscy mamy już swoje rodziny
Z wiekiem szybciej mijają godziny
Choć czasem czas płynie jak ścieki i ginie, więc
Powiedz jak go zabijesz, może kurwa wrzuć go do rzeki
Zresztą tak czy siak on przeminie
Nawet jeśli mu kupisz wszystkie gadżety
Tutaj zawsze jest coś na rzeczy
W moim mieście są wiecznie rozkminy
Od początku tu żyje
I bez słów rozumiem to miasto jak w pantomimie, lecz
Liczą się rzeczy małe
To nie złote medale, detale
Ale rośnie apetyt na życie w sławie i chwale
Bo to z mlekiem wyssałem
Z metryką dostałem coś, jak to jak mam na imię
Zostaje to ze mną na stałe
W składzie mojej hemoglobiny
Czaisz, świat nie ma sensu
Sam go życiu nadajesz
Tak jak ja, gdy mikrofon odpalam
Czuję, że zaraz wszystko podpalę
Jakbym był piromanem
Typkiem od seryjnych podpaleń
Wchodzę na scenę i wszystko się staje Wielkim pożarem
I tym sie jaram
Nieustannie mija czas
Choć jest wszystkim co tu masz
Nie wystarczy wejść na start
I być na czas gdzieś
Ustalasz co ma sens
Choć po drodze trochę łez
Wiesz, że czas nie biegnie wstecz
Nie cofniesz go!
Możesz palić, możesz pic
Żalić się i jakoś żyć
I spaść i wejść na szczyt
I spaść i wejść na szczyt znów
Ale jeśli czymś się jarasz
Jak piroman, kiedy coś podpala
Jak piroman, kiedy coś podpala
To jest twoja wiara (wiara)
Mam własne zdanie i własny plan
Inne postrzeganie na własny świat
Mam własne zdanie i własny plan
Inne postrzeganie na własny świat
Żałujesz?
A ty żałujesz?
Ja nic nie zrobiłem
No właśnie, żałujesz, że nic nie zrobiłeś?
Writer(s): Piotr Szulc, Jan Pawel Kaplinski Lyrics powered by www.musixmatch.com