Mój rap, moja rzeczywistość Songtext
von Peja / Slums Attack
Mój rap, moja rzeczywistość Songtext
Łapy w górę! Tak
Właśnie tak, tak
Łapy w górę!
Znacie? Ja nie, ta
Częsty brak reakcji doprowadza do frustracji
Piętno biurokracji doprowadza do wariacji
Na chama nie załatwisz, bądź grzeczny może zyskasz
Panie będą tak uprzejme na...
W urzędowym czasie pracy z łachy wydają oferty i do pracy rodacy
Za sześć stów zapierdalasz, na opłaty Ci nie starcza
Nie dożyjesz 60, zmarszczysz się jak pomarańcza
W ten sposób nic nie trafisz, ususzysz się jak śliwka
A więc stoi cham małolat w ręku browar, w drugiej fifka
Dzień za dniem taka rozrywka, monotonie musi zabić
Życia spieprzonego nikt z młodych nie chce naprawić, ta
Jeszcze nie dzisiaj, może jutro się rozejrzę
Za legalną pracą, ewidencją i urzędem
Za pieniądze zarobione się ubiorę i zdobędę
Serce pięknej kobiety, jeszcze wszystko się odmieni
A na razie w urojeniach pogrążeni, środek bagna
To codzienna rzeczywistość polskiego nastolatka (wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko (wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko
Chwile, chwile, chwile ta, jedną małą chwile
W dzisiejszych czasach praca stanowi przywilej
Jadę w miasto, mijam światła, patrzę ma problemy typ
Psy chcą udaremnić jego prace, mycie w furach szyb
I odbiorą mu chleb, jego sposób na kasę, aha
Jadę w MPK, z nudów czytam cudzą prasę
Wojny, bomba, coś o wąsach w uniformach
Prawybory, strajki, rządowa platforma
To normalka, jak to, że przy każdej większej krzyżówce
Znajdziesz biedotę zbierającą drobne w puszkę
Pomóż, daj na zupkę, nie trudno zauważyć
Nikt nie wie jak siły, możliwości zrównoważyć
Od zawsze tak było, nędza nigdy się nie skończy
Trzeba przetrwać wszystko tak jak plakat przedwyborczy
Ślad zostawię po sobie, daj mi bańkę więcej zrobię
Chcesz wiedzieć co mi się marzy? Stworzenie nowych miejsc pracy
Żeby nie nie musiał iść kraść, chłopak ciągle się narazić
By utrzymać rodzinę, dziecku nie wytłumaczysz
Dlaczego nie ma co do garnka włożyć, jarzysz?
Jarzysz, jarzysz, jarzysz? (Wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko (wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko
Jak człowiekowi ciężko
Właśnie tak, tak
Łapy w górę!
Znacie? Ja nie, ta
Częsty brak reakcji doprowadza do frustracji
Piętno biurokracji doprowadza do wariacji
Na chama nie załatwisz, bądź grzeczny może zyskasz
Panie będą tak uprzejme na...
W urzędowym czasie pracy z łachy wydają oferty i do pracy rodacy
Za sześć stów zapierdalasz, na opłaty Ci nie starcza
Nie dożyjesz 60, zmarszczysz się jak pomarańcza
W ten sposób nic nie trafisz, ususzysz się jak śliwka
A więc stoi cham małolat w ręku browar, w drugiej fifka
Dzień za dniem taka rozrywka, monotonie musi zabić
Życia spieprzonego nikt z młodych nie chce naprawić, ta
Jeszcze nie dzisiaj, może jutro się rozejrzę
Za legalną pracą, ewidencją i urzędem
Za pieniądze zarobione się ubiorę i zdobędę
Serce pięknej kobiety, jeszcze wszystko się odmieni
A na razie w urojeniach pogrążeni, środek bagna
To codzienna rzeczywistość polskiego nastolatka (wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko (wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko
Chwile, chwile, chwile ta, jedną małą chwile
W dzisiejszych czasach praca stanowi przywilej
Jadę w miasto, mijam światła, patrzę ma problemy typ
Psy chcą udaremnić jego prace, mycie w furach szyb
I odbiorą mu chleb, jego sposób na kasę, aha
Jadę w MPK, z nudów czytam cudzą prasę
Wojny, bomba, coś o wąsach w uniformach
Prawybory, strajki, rządowa platforma
To normalka, jak to, że przy każdej większej krzyżówce
Znajdziesz biedotę zbierającą drobne w puszkę
Pomóż, daj na zupkę, nie trudno zauważyć
Nikt nie wie jak siły, możliwości zrównoważyć
Od zawsze tak było, nędza nigdy się nie skończy
Trzeba przetrwać wszystko tak jak plakat przedwyborczy
Ślad zostawię po sobie, daj mi bańkę więcej zrobię
Chcesz wiedzieć co mi się marzy? Stworzenie nowych miejsc pracy
Żeby nie nie musiał iść kraść, chłopak ciągle się narazić
By utrzymać rodzinę, dziecku nie wytłumaczysz
Dlaczego nie ma co do garnka włożyć, jarzysz?
Jarzysz, jarzysz, jarzysz? (Wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko (wszyscy!)
Mój rap, to moja rzeczywistość
Twój rap (to moja rzeczywistość)
Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko
Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko
Jak człowiekowi ciężko
Writer(s): Ryszard Waldemar Andrzejewski Lyrics powered by www.musixmatch.com