Kaszel Songtext
von Paluch
Kaszel Songtext
Lot808
Deemz ma ten sauce
Pozdro Chrobrego, piątkowski styl
PTKWO, B.O.R, jedziesz, yo
Za dzieciaka ślady po nas są naplute koło ławki
Zanim było modne, każdy do skarpetek klapki
PTKWO, rasowe pyry spod klatki
Nawet jeśli mamy kosę, nie obrażamy matki, ah
Lecę w kraj na ósmym biegu
Najwięcej wydaję, ziom, na zabijanie stresu, ah
Nie wyleczy żaden z leków
Rozpierdala mnie wkurwienie, zwalniam terapeutów
Nie promuję się na boga, bo mam więcej wad od zalet
Uwiera bycie raperem (tak), patrzą jak na zjawę
W moim prywatnym kościele mam ze złota boczną nawę
Dbam o dobre imię ksywy (co), B.O.R. na amen (jedziesz)
Pochodzę z Poznania, każdy kojarzy z tym miastem
Przywiązany do korzeni jak do Nellego plaster
Wyjebane w system, gdy znowu straszą SARS′em
Bo tam gdzie czyste powietrze, zawsze męczy kaszel
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
Nienawidzę nudy, ziomek, jak czytania lektur (yo)
Nawet na rajskiej plaży nie usiedzę w miejscu (jak)
Byłem parę razy (co), brakowało stresu (ej)
To, co mnie zabija, znów zamieniam w trochę tekstu
Więc wracam tu, gdzie beton i z miejsca stąd wyjechać chcę
Doganiam peleton, a może już ich dubluje
Czasem bywa ciężko, bo wciąż lidera holuję
Wyjebane w scenę i kto mnie tam follow'uje
Piję to z glutenem piwo i z laktozą cappuccino
Same złe prognozy, nie wiem na co się zawinąć
Zapominam żyć, bo myślę, kiedy mam zginąć
Chyba w Polsce i na bank (co) z mocno wkurwioną miną (ej)
Od rana witaminy, orbitreki i pakernia
Próbuję mniej pić, bo kondycja jest bezcenna
Smaruję zdrowy chleb, kurwa zdrowym masłem
I kiedy już nadchodzi sen, znowu męczy kaszel
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
Wóda, buchy, grudy, kreski
Nuda, ruchy, burdy, Meksyk
Stówa, lustro, flitry, bletki
Moi ludzie, bloki, dresy
Wóda, buchy, grudy, kreski
Nuda, ruchy, burdy, Meksyk
Stówa, lustro, flitry, bletki
Moi ludzie, bloki, dresy
(Aaa), kick the truth
To to-to the, to the young youth
(Aaa), leave what I...
Leave it up to me while I′ve been living proof
(Aaa), time for us
You were to fly, to to see the light
(Aaa), everyday is getting taught, come on
D-d-d-d-dyn comes the next
Deemz ma ten sauce
Pozdro Chrobrego, piątkowski styl
PTKWO, B.O.R, jedziesz, yo
Za dzieciaka ślady po nas są naplute koło ławki
Zanim było modne, każdy do skarpetek klapki
PTKWO, rasowe pyry spod klatki
Nawet jeśli mamy kosę, nie obrażamy matki, ah
Lecę w kraj na ósmym biegu
Najwięcej wydaję, ziom, na zabijanie stresu, ah
Nie wyleczy żaden z leków
Rozpierdala mnie wkurwienie, zwalniam terapeutów
Nie promuję się na boga, bo mam więcej wad od zalet
Uwiera bycie raperem (tak), patrzą jak na zjawę
W moim prywatnym kościele mam ze złota boczną nawę
Dbam o dobre imię ksywy (co), B.O.R. na amen (jedziesz)
Pochodzę z Poznania, każdy kojarzy z tym miastem
Przywiązany do korzeni jak do Nellego plaster
Wyjebane w system, gdy znowu straszą SARS′em
Bo tam gdzie czyste powietrze, zawsze męczy kaszel
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
Nienawidzę nudy, ziomek, jak czytania lektur (yo)
Nawet na rajskiej plaży nie usiedzę w miejscu (jak)
Byłem parę razy (co), brakowało stresu (ej)
To, co mnie zabija, znów zamieniam w trochę tekstu
Więc wracam tu, gdzie beton i z miejsca stąd wyjechać chcę
Doganiam peleton, a może już ich dubluje
Czasem bywa ciężko, bo wciąż lidera holuję
Wyjebane w scenę i kto mnie tam follow'uje
Piję to z glutenem piwo i z laktozą cappuccino
Same złe prognozy, nie wiem na co się zawinąć
Zapominam żyć, bo myślę, kiedy mam zginąć
Chyba w Polsce i na bank (co) z mocno wkurwioną miną (ej)
Od rana witaminy, orbitreki i pakernia
Próbuję mniej pić, bo kondycja jest bezcenna
Smaruję zdrowy chleb, kurwa zdrowym masłem
I kiedy już nadchodzi sen, znowu męczy kaszel
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Więc buch, buch, buch, buch
Każdy wieczór taki sam
(Aaa), każdy tu za dużo stresu ma
Niezależnie od wieku męczy perspektywy brak
Wóda, buchy, grudy, kreski
Nuda, ruchy, burdy, Meksyk
Stówa, lustro, flitry, bletki
Moi ludzie, bloki, dresy
Wóda, buchy, grudy, kreski
Nuda, ruchy, burdy, Meksyk
Stówa, lustro, flitry, bletki
Moi ludzie, bloki, dresy
(Aaa), kick the truth
To to-to the, to the young youth
(Aaa), leave what I...
Leave it up to me while I′ve been living proof
(Aaa), time for us
You were to fly, to to see the light
(Aaa), everyday is getting taught, come on
D-d-d-d-dyn comes the next
Writer(s): Lukasz Paluszak, Nadim Akach, Szymon Lotterhoff Lyrics powered by www.musixmatch.com