C.S.I. Stegny Songtext
von Pablopavo
C.S.I. Stegny Songtext
Mam lat siedemnaście, widzę cię niewyraźnie
Mogłoby być cieplej, skoro nie jest jaśniej
Huśtawka pod blokiem, widzę tylko Twój zarys w oknie
Wiem, kto jest u Ciebie, ale nie dojrzę, gdy Cię dotknie
Za to wiem, jak to będzie, bo pamiętam
Kolor Twego ciała, gdy spada sukienka
Wyobrażam sobie dłoń, nie moją aż do krwi
I twoje oczy, kiedy mówią "dotknij"
A ja siedzę i patrzę w okno, bo jeszcze wierzę w gesty
Mam siedemnastkę i zmarznięte ręce
Na uszach walkmana, w walkmanie kasetę
A na kasecie pan opowiada jak zabija się kobietę
Jak zabija się kobietę
I zdaje się mi, że
Nic nie będzie poza tym wieczorem
Następne lata pękną pod naporem
Tego jak zaciskam palce
Na ostrzu noża podkradzionego matce
I zależy kto wyjdzie z klatki pierwszy
Gdyby to był on, byłbym jednak spokojniejszy
Bo gdy spojrzę jak wychodzisz w zielonej parce
Mogą mnie zawieść oczy i palce
Mija kolejna godzina, bateria w walkmanie padła
Stegienna noc ciepło z ciała ukradła
Jeśli kiedyś wrócę, a nie wrócę przecież
Będę się musiał tłumaczyć patrząc w dywanu deseń
Bo ciągle mają mnie za dziecko i do dzisiaj słusznie
Do czasu aż dokładnie przeszukałem kuchnię
Bo nie znalazłem żadnego innego sposobu
By sobie poradzić z tym, że na szóstym piętrze
W pokoju przecież naszym rozdajesz siebie kęs za kęsem
Kęs za kęsem
I zdaje się mi że
Nic nie będzie poza tym wieczorem
Następne lata pękną pod naporem
Tego jak zaciskam palce
Na ostrzu noża podkradzionego matce
No i wychodzi z uśmiechem gotowym do starcia
Pierdolony blondyn, twarz nie do zatarcia
I ułamek sekundy, kiedy przechodzi obok
A ja zamiast wstać tylko uśmiecham się nerwowo
I odchodzi żywy, nie poznając smaku metalu
Światło u ciebie gaśnie, wszystko gaśnie pomału
I tylko parę kropel krwi w kieszeni kurtki
Stegienne boiska, placyki i murki
I nic już nie będzie poza tym wieczorem
Następne lata pękną pod naporem
Tego jak zaciskam palce
Na ostrzu noża podkradzionego matce
Mogłoby być cieplej, skoro nie jest jaśniej
Huśtawka pod blokiem, widzę tylko Twój zarys w oknie
Wiem, kto jest u Ciebie, ale nie dojrzę, gdy Cię dotknie
Za to wiem, jak to będzie, bo pamiętam
Kolor Twego ciała, gdy spada sukienka
Wyobrażam sobie dłoń, nie moją aż do krwi
I twoje oczy, kiedy mówią "dotknij"
A ja siedzę i patrzę w okno, bo jeszcze wierzę w gesty
Mam siedemnastkę i zmarznięte ręce
Na uszach walkmana, w walkmanie kasetę
A na kasecie pan opowiada jak zabija się kobietę
Jak zabija się kobietę
I zdaje się mi, że
Nic nie będzie poza tym wieczorem
Następne lata pękną pod naporem
Tego jak zaciskam palce
Na ostrzu noża podkradzionego matce
I zależy kto wyjdzie z klatki pierwszy
Gdyby to był on, byłbym jednak spokojniejszy
Bo gdy spojrzę jak wychodzisz w zielonej parce
Mogą mnie zawieść oczy i palce
Mija kolejna godzina, bateria w walkmanie padła
Stegienna noc ciepło z ciała ukradła
Jeśli kiedyś wrócę, a nie wrócę przecież
Będę się musiał tłumaczyć patrząc w dywanu deseń
Bo ciągle mają mnie za dziecko i do dzisiaj słusznie
Do czasu aż dokładnie przeszukałem kuchnię
Bo nie znalazłem żadnego innego sposobu
By sobie poradzić z tym, że na szóstym piętrze
W pokoju przecież naszym rozdajesz siebie kęs za kęsem
Kęs za kęsem
I zdaje się mi że
Nic nie będzie poza tym wieczorem
Następne lata pękną pod naporem
Tego jak zaciskam palce
Na ostrzu noża podkradzionego matce
No i wychodzi z uśmiechem gotowym do starcia
Pierdolony blondyn, twarz nie do zatarcia
I ułamek sekundy, kiedy przechodzi obok
A ja zamiast wstać tylko uśmiecham się nerwowo
I odchodzi żywy, nie poznając smaku metalu
Światło u ciebie gaśnie, wszystko gaśnie pomału
I tylko parę kropel krwi w kieszeni kurtki
Stegienne boiska, placyki i murki
I nic już nie będzie poza tym wieczorem
Następne lata pękną pod naporem
Tego jak zaciskam palce
Na ostrzu noża podkradzionego matce
Writer(s): Michal Kozuchowski, Pawel Maciej Soltys, Emil Wojtczak, Andrzej Marek Giegiel Lyrics powered by www.musixmatch.com