Chciałem być... Songtext
von O.S.T.R.
Chciałem być... Songtext
Kiedyś chciałem być gangsterem, mnożyć hajs
Nieważne jakie miałoby to konsekwencje
Widzieć jak innym zagląda w oczy strach
Jak przerażeni słyszą na mój widok rekwiem
Nie miałem żadnych oporów żeby kraść
Jakby ktoś we mnie zabił nerwy, wyjął serce
Dobrze pamiętam ten moment - pierwszy zwiad
Rosło napięcie jak na elektrycznym krześle
Chciałem dziewczyn, złota, domów, drogich aut
Bez patologii, zła, m2 na trzecim piętrze
Zdobyć prestiż nieważne kto miałby paść
To miał być raj po trupach do celu, po szczęście
Pieprzyć tych co dzięki starym mieli start
Tak jakbym zazdrościł im miejsca w społeczeństwie
Myśląc o tym jaki miałem wtedy plan
Jestem wdzięczny, że z głupoty nie wylądowałem w piekle
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Kiedyś chciałem być dilerem, mnożyć zysk
Gonić te gramy, prosto z magii, w cenie lot
Białe, zielone, LSD, anielski pył
Morfina, opium, ekstazy i mefedron
Krótkie relacje, co wkręcają długi film
By każdy dzwonił mając w pamięci ten sztos
Euro, dolary, złotówki za każdy deal
Nieważna waluta, ważne, że sieje moc
Stałe kontakty, dostawy hurtowe płyt
Hermetycznie zamknięty zaufania krąg
Na spróbowanie krecha, lub też dobry splif
Żeby wracali głodni po najlepszy sort
Pełna protekcja, dawno przekupione psy
Szybkie pieniądze, ogromny nieopodatkowany sos
Myśląc o tym jak ja chciałem wtedy żyć
Dzięki Bogu, że z głupoty nie spadłem na samo dno
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
W moim szaleństwie normalności kropla
Nie wiem czy samemu sobie zdołam sprostać
Pod nogi przeznaczeniu rzucam mołotowa koktajl
Spokojnie, to tylko ukryta w słowach zbrodnia
Odnalazłem drogę na szczyt, platynowy księżyc pada na złote piaski
Chociaż to nie koniec walki, wybacz za grzechy, które noszę w wyobraźni
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Nieważne jakie miałoby to konsekwencje
Widzieć jak innym zagląda w oczy strach
Jak przerażeni słyszą na mój widok rekwiem
Nie miałem żadnych oporów żeby kraść
Jakby ktoś we mnie zabił nerwy, wyjął serce
Dobrze pamiętam ten moment - pierwszy zwiad
Rosło napięcie jak na elektrycznym krześle
Chciałem dziewczyn, złota, domów, drogich aut
Bez patologii, zła, m2 na trzecim piętrze
Zdobyć prestiż nieważne kto miałby paść
To miał być raj po trupach do celu, po szczęście
Pieprzyć tych co dzięki starym mieli start
Tak jakbym zazdrościł im miejsca w społeczeństwie
Myśląc o tym jaki miałem wtedy plan
Jestem wdzięczny, że z głupoty nie wylądowałem w piekle
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Kiedyś chciałem być dilerem, mnożyć zysk
Gonić te gramy, prosto z magii, w cenie lot
Białe, zielone, LSD, anielski pył
Morfina, opium, ekstazy i mefedron
Krótkie relacje, co wkręcają długi film
By każdy dzwonił mając w pamięci ten sztos
Euro, dolary, złotówki za każdy deal
Nieważna waluta, ważne, że sieje moc
Stałe kontakty, dostawy hurtowe płyt
Hermetycznie zamknięty zaufania krąg
Na spróbowanie krecha, lub też dobry splif
Żeby wracali głodni po najlepszy sort
Pełna protekcja, dawno przekupione psy
Szybkie pieniądze, ogromny nieopodatkowany sos
Myśląc o tym jak ja chciałem wtedy żyć
Dzięki Bogu, że z głupoty nie spadłem na samo dno
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
W moim szaleństwie normalności kropla
Nie wiem czy samemu sobie zdołam sprostać
Pod nogi przeznaczeniu rzucam mołotowa koktajl
Spokojnie, to tylko ukryta w słowach zbrodnia
Odnalazłem drogę na szczyt, platynowy księżyc pada na złote piaski
Chociaż to nie koniec walki, wybacz za grzechy, które noszę w wyobraźni
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Wziąłem wszystko co było do wzięcia, bez problemów
Wyrywając przy tym swoje życie z gardła przeznaczeniu
Writer(s): Adam Ostrowski, Chris Van Rootselaar, Jaap Wiewel Lyrics powered by www.musixmatch.com