Arenga Songtext
von O.S.T.R.
Arenga Songtext
Głośne domofonu dźwięki
Patrzę na zegarek, 4 rano, w głowie się komuś pieprzy
Jak na nalot to za wcześnie, z okna nikogo nie widać
Gaszę światło, wracam spać, lata mi to koło kija
Krótka chwila i typ dzwoni, plus ten wkurwiony głos żony, bym ogarnął swych znajomych
Myślę, zajebie gnoi biorąc pod uwagę porę doby i okoliczności, będzie ciężko mi siebie uspokoić
Idę zrobić bajzel, albo ja, albo ktoś skończy niczym Corrie Sanders
Nieobliczalny od zawsze, jak wśród wariatów despota
Najwyżej będzie jatka, jak w "Poranku kojota"
Domofon napierdala, jak Tyson Gołotę
Jeszcze nikt się nie odzywa, kiedy słuchawkę podnoszę
Na twarzy poker, w ręce mam młotek
Timbalandy na nogach, kurwa, zrobię tam Golgotę
Miasto Boga nie, tu raczej miasto bogiem jest
Serce z kamienia, skażony wschodem gen, zatruta smogiem krew
Uwalnia w nas wrodzoną wrogość
Gotowy na rzeź zamykam drzwi za sobą
I need your help, can you save me?
They out to get me, I′m 'bout to go crazy
I came to you ′cause I don't know who else to run to
You gotta help me ain't no telling what they gon′ do
If you don′t help, I don't think I′m gon make it
I don't know how much longer I can take it
I′m knocking on your door, I'm hoping that you feel me
I need your help don′t let these motherfucker kill me (these motherfucker kill me)
W miarę długości życia wydłuża się lista wrogów
Paru dziś znów mnie szukało po nazwiskach w nekrologu
Jebać ich, każdy z nich czeka tylko na mój list zza grobu
Przebacz mi, robię im wiekopomny mord w myślach, jak szogun
Może to jeden z nich trzyma młotek w ręce
Może dziwnie to wygląda, może jestem szaleńcem
Schodzę spokojnym tempem, schody niczym tafla wody odbijają kroki, jakby cień mój miał się w nich utopić
Stan znajomy, idź powoli, podpowiada doświadczenie
W końcu to me osiedle, obeznany od lat teren
Niejeden dostał w beret, może czeka na mnie odwet
Dla wrogów jestem skurwielem, co wdziera się do wspomnień
Krewki klimat wokół, przekrwione białka, jakby rtęć podchodziła do oczu
Puls rośnie w amoku, pełen agresji, jak Tong Po
Już przeczuwam, co będzie, jakbym pieprzył się z przeszłością
Zostało kilka metrów
W kilka sekund w umyśle życia przekrój
Wybiegam z projektu, czas ostatecznej próby
Nagle słyszę, jak rap błaga, bym go ocalił od zguby
I need your help, can you save me?
They out to get me, I'm 'bout to go crazy
They wanna take everything that I worked for
And they be treating me so disrespectful
They don′t love me like they used to
They don′t love the culture like you do
I came to you because I know you love the real me
I think the music industry is trying to kill me (these motherfucker kill me)
No szybko, wchodź
Ostry, błagam, musisz mi pomóc
Dobra, Ty, uspokój się, w ogóle kim Ty, kurwa jesteś?
To ja, hip-hop, nie poznajesz mnie?
Jaki hip-hop? Człowieku, w ogóle, co Ty do mnie mówisz?
Posłuchaj, musisz mnie uratować.
Może teraz mnie nie kojarzysz, ale musisz to zrobić.
Kurwa, nie rozumiesz?
Oni chcą mnie zabić
Jacy "oni"? W ogóle Ty, człowieku, masz rozdwojenie jaźni
Ja wiem
Kurwa to brzmi niedorzecznie,
Ale musisz mi zaufać
Dobra, dobra, dobra, dobra, gościu gościu, spokojnie, spokojnie, spokojnie
Jeszcze raz, od początku, jeszcze raz, o co Ci chodzi?
Patrzę na zegarek, 4 rano, w głowie się komuś pieprzy
Jak na nalot to za wcześnie, z okna nikogo nie widać
Gaszę światło, wracam spać, lata mi to koło kija
Krótka chwila i typ dzwoni, plus ten wkurwiony głos żony, bym ogarnął swych znajomych
Myślę, zajebie gnoi biorąc pod uwagę porę doby i okoliczności, będzie ciężko mi siebie uspokoić
Idę zrobić bajzel, albo ja, albo ktoś skończy niczym Corrie Sanders
Nieobliczalny od zawsze, jak wśród wariatów despota
Najwyżej będzie jatka, jak w "Poranku kojota"
Domofon napierdala, jak Tyson Gołotę
Jeszcze nikt się nie odzywa, kiedy słuchawkę podnoszę
Na twarzy poker, w ręce mam młotek
Timbalandy na nogach, kurwa, zrobię tam Golgotę
Miasto Boga nie, tu raczej miasto bogiem jest
Serce z kamienia, skażony wschodem gen, zatruta smogiem krew
Uwalnia w nas wrodzoną wrogość
Gotowy na rzeź zamykam drzwi za sobą
I need your help, can you save me?
They out to get me, I′m 'bout to go crazy
I came to you ′cause I don't know who else to run to
You gotta help me ain't no telling what they gon′ do
If you don′t help, I don't think I′m gon make it
I don't know how much longer I can take it
I′m knocking on your door, I'm hoping that you feel me
I need your help don′t let these motherfucker kill me (these motherfucker kill me)
W miarę długości życia wydłuża się lista wrogów
Paru dziś znów mnie szukało po nazwiskach w nekrologu
Jebać ich, każdy z nich czeka tylko na mój list zza grobu
Przebacz mi, robię im wiekopomny mord w myślach, jak szogun
Może to jeden z nich trzyma młotek w ręce
Może dziwnie to wygląda, może jestem szaleńcem
Schodzę spokojnym tempem, schody niczym tafla wody odbijają kroki, jakby cień mój miał się w nich utopić
Stan znajomy, idź powoli, podpowiada doświadczenie
W końcu to me osiedle, obeznany od lat teren
Niejeden dostał w beret, może czeka na mnie odwet
Dla wrogów jestem skurwielem, co wdziera się do wspomnień
Krewki klimat wokół, przekrwione białka, jakby rtęć podchodziła do oczu
Puls rośnie w amoku, pełen agresji, jak Tong Po
Już przeczuwam, co będzie, jakbym pieprzył się z przeszłością
Zostało kilka metrów
W kilka sekund w umyśle życia przekrój
Wybiegam z projektu, czas ostatecznej próby
Nagle słyszę, jak rap błaga, bym go ocalił od zguby
I need your help, can you save me?
They out to get me, I'm 'bout to go crazy
They wanna take everything that I worked for
And they be treating me so disrespectful
They don′t love me like they used to
They don′t love the culture like you do
I came to you because I know you love the real me
I think the music industry is trying to kill me (these motherfucker kill me)
No szybko, wchodź
Ostry, błagam, musisz mi pomóc
Dobra, Ty, uspokój się, w ogóle kim Ty, kurwa jesteś?
To ja, hip-hop, nie poznajesz mnie?
Jaki hip-hop? Człowieku, w ogóle, co Ty do mnie mówisz?
Posłuchaj, musisz mnie uratować.
Może teraz mnie nie kojarzysz, ale musisz to zrobić.
Kurwa, nie rozumiesz?
Oni chcą mnie zabić
Jacy "oni"? W ogóle Ty, człowieku, masz rozdwojenie jaźni
Ja wiem
Kurwa to brzmi niedorzecznie,
Ale musisz mi zaufać
Dobra, dobra, dobra, dobra, gościu gościu, spokojnie, spokojnie, spokojnie
Jeszcze raz, od początku, jeszcze raz, o co Ci chodzi?
Writer(s): Adam Ostrowski, Christian C. Van Rootselaar, Delbert Greer, Jaap R. Wiewel Lyrics powered by www.musixmatch.com