Pukagastrofazy godzina Songtext
von L.U.C
Pukagastrofazy godzina Songtext
Nagle poczułem, że siedem lat nie jadłem
Wtem LUC porwały THC apetytu surrealne szkwały zjem
Pudło to, żeliwo, mydło i ten segment cały z ketchupem
Piwo, wełnę, zjem beton, banały i skały.
O rety, rety te pełne regały opętały me gały
Mały, chudy patyk byłem stałem się karkiem
Supermarkety stanowią prywatną spiżarkę.
Mój głód to blaza zaraza masa
Kra bagna jak na kiczowatych obrazach.
Mój głod to postrach, to astronomicznie ostra gastrofaza!
Ekstaza stu katastrof
Powodująca że zjadam to miasto
Z towarami. Jak ciasto
Łykam trawę nawet krawężniki z ulicami,
Makaron z pastą do butów,
Cielęcy tułów
Z mielonymi bananami,
Zrazy zawijane szlafrokami,
Szarlotki faszerowane fasolą i śledzikami,
Kosmetyki Tesco z kołpakami, Pasztetem z winogron,
Zjadam ten ogrom,
Delektuję się smakami,
Nogami dzika w kapciach z pomidorowej margaryny,
Filetami z lodowej sałaty czy cytryny
Wędzonej z kabaczkami,
Pierogami z patyczkami do uszu
Dwa kilogramy do drukarki tuszu
Wysuszone na grillu z krokietami
Nadziewanymi wikliną z grzybami
Na deser dopycham się telewizorowymi tortami,
To winem zapijam, zagryzam kompaktami,
Aminokwasami trawię prawie każdy rodzaj karmy,
Strawię nawet piłę Husqvarny,
Sam ustalam swój system molekularny,
Tego nie przewidział Darwin,
To wielkie żarcie
Gastronatarcie,
170 kilo ważę, brzuch ciągnie mi się po asfalcie.
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Poezja smaków, wykwintna lawina
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Hiperkonsumpcja, człowiek świnia...
Wiem, wiem, wiem, jem, nie czuję skutków
Ja boży produkt w morzu produktów
Jem, jem, jem, nie czuję skutków
Zagubiony moduł w łańcuchu produktów
Słodki, słony, kwaśny, gorzki, glutaminian sodu - smaku więzy
Kora smakowa mieści się gdzieś pomiędzy
Płatem ciemieniowym a zakrętem zaśrodkowym
Może to enzym niedaleko kory SI
Unerwiającej język
Nie wiem, ale wiem, że pochłonięty jestem przez tą chemię
I potwór we mnie drzemie
Wymaczam cię w tym dżemie,
Urośnie napięcie,
Następnie zjem cię
Razem z miską
Jestem psychoskirtotymikohedonimaksymalistą
Kocham smaki, zatem wtem zjadam wszystko!
Zjadam wszystko!
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Poezja smaków, wykwintna lawina
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Hiperkonsumpcja, człowiek świnia...
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Poezja smaków, wykwintna lawina
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Hiperkonsumpcja, człowiek świnia...
Wtem LUC porwały THC apetytu surrealne szkwały zjem
Pudło to, żeliwo, mydło i ten segment cały z ketchupem
Piwo, wełnę, zjem beton, banały i skały.
O rety, rety te pełne regały opętały me gały
Mały, chudy patyk byłem stałem się karkiem
Supermarkety stanowią prywatną spiżarkę.
Mój głód to blaza zaraza masa
Kra bagna jak na kiczowatych obrazach.
Mój głod to postrach, to astronomicznie ostra gastrofaza!
Ekstaza stu katastrof
Powodująca że zjadam to miasto
Z towarami. Jak ciasto
Łykam trawę nawet krawężniki z ulicami,
Makaron z pastą do butów,
Cielęcy tułów
Z mielonymi bananami,
Zrazy zawijane szlafrokami,
Szarlotki faszerowane fasolą i śledzikami,
Kosmetyki Tesco z kołpakami, Pasztetem z winogron,
Zjadam ten ogrom,
Delektuję się smakami,
Nogami dzika w kapciach z pomidorowej margaryny,
Filetami z lodowej sałaty czy cytryny
Wędzonej z kabaczkami,
Pierogami z patyczkami do uszu
Dwa kilogramy do drukarki tuszu
Wysuszone na grillu z krokietami
Nadziewanymi wikliną z grzybami
Na deser dopycham się telewizorowymi tortami,
To winem zapijam, zagryzam kompaktami,
Aminokwasami trawię prawie każdy rodzaj karmy,
Strawię nawet piłę Husqvarny,
Sam ustalam swój system molekularny,
Tego nie przewidział Darwin,
To wielkie żarcie
Gastronatarcie,
170 kilo ważę, brzuch ciągnie mi się po asfalcie.
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Poezja smaków, wykwintna lawina
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Hiperkonsumpcja, człowiek świnia...
Wiem, wiem, wiem, jem, nie czuję skutków
Ja boży produkt w morzu produktów
Jem, jem, jem, nie czuję skutków
Zagubiony moduł w łańcuchu produktów
Słodki, słony, kwaśny, gorzki, glutaminian sodu - smaku więzy
Kora smakowa mieści się gdzieś pomiędzy
Płatem ciemieniowym a zakrętem zaśrodkowym
Może to enzym niedaleko kory SI
Unerwiającej język
Nie wiem, ale wiem, że pochłonięty jestem przez tą chemię
I potwór we mnie drzemie
Wymaczam cię w tym dżemie,
Urośnie napięcie,
Następnie zjem cię
Razem z miską
Jestem psychoskirtotymikohedonimaksymalistą
Kocham smaki, zatem wtem zjadam wszystko!
Zjadam wszystko!
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Poezja smaków, wykwintna lawina
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Hiperkonsumpcja, człowiek świnia...
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Poezja smaków, wykwintna lawina
Puk Puk Pukagastrofazy godzina
Hiperkonsumpcja, człowiek świnia...
Writer(s): Igor Pudlo, Lukasz (nop) Rostkowski, Leszek Mozdzer Lyrics powered by www.musixmatch.com