Tak Songtext
von Lubelska Federacja Bardów
Tak Songtext
Żółtych ogni we śnie snop
Chrypnę już od wrzasku
Jak Bóg da przeczekam tu
Lepiej jest o brzasku
A i rankiem znów nie tak
Nie ma tej radości
Znowu pijesz, no bo kac
Palisz, no bo młdłości
I raz, jeszcze raz
Jeszcze, jeszcze, jeszcze raz
Jeszcze raz, palisz, no bo mdłości
W knajpie jest przytulny bar
Piątek, czy niedziela
Dla kuglarzy to jest raj
Dla mnie ciasna cela
W cerkwi smród, kadzideł dym
Wznosi się do nieba
Nie, świątynia nie jest tym
Nie jest tym co trzeba
Ech raz, jeszcze raz
Jeszcze, jeszcze, jeszcze raz
Tak jeszcze raz
Nie jest tym co trzeba
I na górę uciec chcę
Gdyby co nie wyszło
A na górze olchy pień
A pod górą wiśnia
Gdyby choć na zboczu bluszcz
Wspiął bym się do nieba
Byle co, no ale cóż
Nic nie jest jak trzeba
Ech raz, jeszcze raz
Je... je... jeszcze, jeszcze raz
Tak jeszcze raz
Nic nie jest jak trzeba
I po polach i wzdłuż rzek
Patrzeć jak nic Boga
Pośród zborza chabrów ścieg
I daleka droga
Po drodze las jak świat
Z Babami Jagami
A na końcu czeka kat
Z trzema toporami
Gdzieś tam konie skaczą w takt
Dławi je wędzidło
Po tej drodze wciąż nie tak
W końcu wszystko zbrzydło
Nic...
Ani bar, ni cerkiew, ni chata
Нет, ребята, все не так, все не так, ребята!
еще раз, да, еще раз
еще много-много-много раз...
да еще раз
все не так, ребята!
Chrypnę już od wrzasku
Jak Bóg da przeczekam tu
Lepiej jest o brzasku
A i rankiem znów nie tak
Nie ma tej radości
Znowu pijesz, no bo kac
Palisz, no bo młdłości
I raz, jeszcze raz
Jeszcze, jeszcze, jeszcze raz
Jeszcze raz, palisz, no bo mdłości
W knajpie jest przytulny bar
Piątek, czy niedziela
Dla kuglarzy to jest raj
Dla mnie ciasna cela
W cerkwi smród, kadzideł dym
Wznosi się do nieba
Nie, świątynia nie jest tym
Nie jest tym co trzeba
Ech raz, jeszcze raz
Jeszcze, jeszcze, jeszcze raz
Tak jeszcze raz
Nie jest tym co trzeba
I na górę uciec chcę
Gdyby co nie wyszło
A na górze olchy pień
A pod górą wiśnia
Gdyby choć na zboczu bluszcz
Wspiął bym się do nieba
Byle co, no ale cóż
Nic nie jest jak trzeba
Ech raz, jeszcze raz
Je... je... jeszcze, jeszcze raz
Tak jeszcze raz
Nic nie jest jak trzeba
I po polach i wzdłuż rzek
Patrzeć jak nic Boga
Pośród zborza chabrów ścieg
I daleka droga
Po drodze las jak świat
Z Babami Jagami
A na końcu czeka kat
Z trzema toporami
Gdzieś tam konie skaczą w takt
Dławi je wędzidło
Po tej drodze wciąż nie tak
W końcu wszystko zbrzydło
Nic...
Ani bar, ni cerkiew, ni chata
Нет, ребята, все не так, все не так, ребята!
еще раз, да, еще раз
еще много-много-много раз...
да еще раз
все не так, ребята!
Writer(s): Jan Kondrak Lyrics powered by www.musixmatch.com