Poszłem do sklepu (Szemrane tango) Songtext
von Koli
Poszłem do sklepu (Szemrane tango) Songtext
poszłem do sklepu po mleko nie było
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle nie wkurwiło
ja człapię chodniczkiem i nie mam na kino
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle mnie to nie wkurwiło nie ruszyło
spokoju wewnętrznego nie zburzyło
ja wiem doskonale nie martwię się wcale tym i tamtym powłóczę nogami ospale
kanibale gonią mnie kanibale
nie cykam nie umykam kulam się dalej nie chowam za kotarę
macham na pożegnanie z Afryką
nieżyt zatok toczy mnie z dziką
pasją spacją moją kolacją będzie to co jest nosa treścią
zresztą lubię żaby co się w nim gnieżdżą koleżką moim Nuta jest koleżką
jak reszka jest reszką spoks
czas odstawić koks
bo bycie szpecykiem cynikiem mnie nie buja
robienie w chuja struganie zbója
moja konkluzja to fuzja z każdym kto uzna mnie za przyjaciela
kaszmir czy szmir kipera
konesera znaczków świętojańskich robaczków
i monetów pełnych klaserów papilotów wroga Henryka Kwinto kastrować
brać tyle by szczęśliwym się stać kurwa mać
my ze Szpulą i Nutą są brać
nic nie może się stać
jesteś szpecyk się o ucho obiło
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle nie wkurwiło
choć nie było mi miło mówię nie było miło czy wkurwiło mnie to nie w ogóle mnie to nie wkurwiło
ale sprawiło niesmak odkryło pewne złoże ludzkiej frustracji podłoże
rozległe jak namorzynowe morze zdejmuję obrożę
napieram pomykam puszkę kola
kola otwieram wypróżniam się przedtem bo pęcherz kłopotem jest potem
apaszowskie tango z powrotem
wspomnę szlifowane bruki ulicznic
przemknę pod latarniami piękne na swój sposób
potrzebne nimfy
limfy poziom stwierdzam zatwierdzam poszłem do sklepu po mleko nie było
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle nie wkurwiło
ja człapię chodniczkiem i nie mam na kino
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle mnie to nie wkurwiło
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle nie wkurwiło
ja człapię chodniczkiem i nie mam na kino
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle mnie to nie wkurwiło nie ruszyło
spokoju wewnętrznego nie zburzyło
ja wiem doskonale nie martwię się wcale tym i tamtym powłóczę nogami ospale
kanibale gonią mnie kanibale
nie cykam nie umykam kulam się dalej nie chowam za kotarę
macham na pożegnanie z Afryką
nieżyt zatok toczy mnie z dziką
pasją spacją moją kolacją będzie to co jest nosa treścią
zresztą lubię żaby co się w nim gnieżdżą koleżką moim Nuta jest koleżką
jak reszka jest reszką spoks
czas odstawić koks
bo bycie szpecykiem cynikiem mnie nie buja
robienie w chuja struganie zbója
moja konkluzja to fuzja z każdym kto uzna mnie za przyjaciela
kaszmir czy szmir kipera
konesera znaczków świętojańskich robaczków
i monetów pełnych klaserów papilotów wroga Henryka Kwinto kastrować
brać tyle by szczęśliwym się stać kurwa mać
my ze Szpulą i Nutą są brać
nic nie może się stać
jesteś szpecyk się o ucho obiło
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle nie wkurwiło
choć nie było mi miło mówię nie było miło czy wkurwiło mnie to nie w ogóle mnie to nie wkurwiło
ale sprawiło niesmak odkryło pewne złoże ludzkiej frustracji podłoże
rozległe jak namorzynowe morze zdejmuję obrożę
napieram pomykam puszkę kola
kola otwieram wypróżniam się przedtem bo pęcherz kłopotem jest potem
apaszowskie tango z powrotem
wspomnę szlifowane bruki ulicznic
przemknę pod latarniami piękne na swój sposób
potrzebne nimfy
limfy poziom stwierdzam zatwierdzam poszłem do sklepu po mleko nie było
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle nie wkurwiło
ja człapię chodniczkiem i nie mam na kino
czy wkurwiło mnie to nie w ogóle mnie to nie wkurwiło
Writer(s): Michal Jastrzebski, Mariusz Denst, Hubert Marcin Dobaczewski Lyrics powered by www.musixmatch.com