Widzę Więcej Songtext
von Kaz Bałagane
Widzę Więcej Songtext
Real talk
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
Czeka na mnie już taksa, nienawidzę spać sam
Musze mieć Ciebie do rańca
Dziecko zepsutego miasta to ja (ja)
Ćpuny, złodzieje i szmaty to standard
Czasem mam tak, znieczulić się to jedyna szansa (squad)
Jaram szluga w oknie i znów myślę o finansach (finansach)
Proch w samarze to szarańcza i miasto zmienia ludzi znowu
Znikam by gdzie indziej się budzić
B do G nie biały murzyn na utrzymaniu mamy
Myślimy o tym samym, choć jesteśmy z innych planet (planet)
Zgodnie z planem (planem), w życiu będę dobrym gościem
Nie zobaczymy się już przecież na spalonym moście (squad)
To tylko przywiązanie to emocje
To tylko dragi, które żarłaś by móc lepiej odczuwać te bodźce
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
Wracam na stare osiedle zajebane w monotonii (squad)
Modle się do Boga, żeby nigdy nie być jak oni
B do G i Belmondo to nowy kronik (kronik), Twój nowy crack (crack)
Kiedy wszyscy pierdolą o niespełnionych snach
Tak wykonuję misje, Bóg przede mną otworzył wizje (squad)
Z jego reki wszystkie decyzje
Omijam kurestwo i hipokryzję
WWA żyje tym syfem
Tu nie ma miłości, tu uczysz się zwycięstw (he)
Nie będę kurwa w moim wieku mieszkał w jakiejś klicie (nie)
Co na streecie (streecie), chuj mnie to obchodzi (tak)
Przeważnie z dupy daje ten, który się wozi (he)
Setki godzin, no dayz off (squad), to właśnie to
Czego szukałem w podróży po wiedzę i po sos (sos)
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
Czeka na mnie już taksa, nienawidzę spać sam
Musze mieć Ciebie do rańca
Dziecko zepsutego miasta to ja (ja)
Ćpuny, złodzieje i szmaty to standard
Czasem mam tak, znieczulić się to jedyna szansa (squad)
Jaram szluga w oknie i znów myślę o finansach (finansach)
Proch w samarze to szarańcza i miasto zmienia ludzi znowu
Znikam by gdzie indziej się budzić
B do G nie biały murzyn na utrzymaniu mamy
Myślimy o tym samym, choć jesteśmy z innych planet (planet)
Zgodnie z planem (planem), w życiu będę dobrym gościem
Nie zobaczymy się już przecież na spalonym moście (squad)
To tylko przywiązanie to emocje
To tylko dragi, które żarłaś by móc lepiej odczuwać te bodźce
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
Wracam na stare osiedle zajebane w monotonii (squad)
Modle się do Boga, żeby nigdy nie być jak oni
B do G i Belmondo to nowy kronik (kronik), Twój nowy crack (crack)
Kiedy wszyscy pierdolą o niespełnionych snach
Tak wykonuję misje, Bóg przede mną otworzył wizje (squad)
Z jego reki wszystkie decyzje
Omijam kurestwo i hipokryzję
WWA żyje tym syfem
Tu nie ma miłości, tu uczysz się zwycięstw (he)
Nie będę kurwa w moim wieku mieszkał w jakiejś klicie (nie)
Co na streecie (streecie), chuj mnie to obchodzi (tak)
Przeważnie z dupy daje ten, który się wozi (he)
Setki godzin, no dayz off (squad), to właśnie to
Czego szukałem w podróży po wiedzę i po sos (sos)
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
To mój trip, nie chce wiedzieć co mnie czeka (czeka)
Duże miasto ludziom gasi ambicje jak peta (peta)
Każde osiedle na nim chemia, widzę więcej
Wychowała mnie warszawska ziemia
Writer(s): Smolasty Lyrics powered by www.musixmatch.com