Niewinność Songtext
von KAT
Niewinność Songtext
Do dzikich borów idę, dzikich gór, między psy.
Szukam żył źródlanej wody, czystej krwi.
W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko, wysoko, wysoko...
Stubarwne kwiaty liżą rosę, leśne łzy.
Pajączek wił swą sieć, maleńki robaczek w nią wpadł.
W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko, wysoko, wysoko...
Mieszkańcy miast wpatrzeni w lot matek swych już
Rwą się do chmur, trzepocząc mchem puchowych ciał.
Tajemny życia krąg (i wiatr) rzucił pisklę w ostrza skał.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się...
Do dzikich borów idę, dzikich gór, między psy.
Szukam żył źródlanej wody, czystej krwi.
W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko, wysoko, wysoko...
Mieszkańcy miast wpatrzeni w lot matek swych już
Rwą się do chmur, trzepocząc mchem puchowych ciał.
Tajemny życia krąg (i wiatr) rzucił pisklę w ostrza skał.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Szukam żył źródlanej wody, czystej krwi.
W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko, wysoko, wysoko...
Stubarwne kwiaty liżą rosę, leśne łzy.
Pajączek wił swą sieć, maleńki robaczek w nią wpadł.
W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko, wysoko, wysoko...
Mieszkańcy miast wpatrzeni w lot matek swych już
Rwą się do chmur, trzepocząc mchem puchowych ciał.
Tajemny życia krąg (i wiatr) rzucił pisklę w ostrza skał.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się...
Do dzikich borów idę, dzikich gór, między psy.
Szukam żył źródlanej wody, czystej krwi.
W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu.
Wysoko, wysoko, wysoko...
Mieszkańcy miast wpatrzeni w lot matek swych już
Rwą się do chmur, trzepocząc mchem puchowych ciał.
Tajemny życia krąg (i wiatr) rzucił pisklę w ostrza skał.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się coś, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Kończy się dzień, kończy się dzień.
Writer(s): Piotr Luczyk, Roman Ryszard Kostrzewski, Jacek Edward Regulski, Krzysztof Jerzy Oset, Ireneusz Jaroslaw Loth Lyrics powered by www.musixmatch.com