Domyślna kobieto Songtext
von hai
Domyślna kobieto Songtext
Nie dajmy się ponosić wielkim hasłom
Ludożercom ludożerców
I patrzmy jak po raz pierwszy
I nie orientujmy siebie za wcześnie
Niejednokrotnie nie chodźmy spać
Z dala od natłoku wyroków
Śpiewajmy sobie piosenki
Jak potrafisz się kochać, wiedząc że
Twoje oczy nie widzą
Myśli myślą o sobie samych
Są spięciem w getcie odcięciem pępowiny
Wzdęciem policzków na dźwięk stukotu maszyny o ciebie
Jak potrafisz się wtedy kochać
Gdy czekasz w kolejce w kolejce górskiej na szczyt
Jak to przywitasz
Spotkanie magnesów, sól na ranie, kawa na śniadanie
Słuchanie niepokornego jazzu, obijając o ścianę
Jak, gdy stoisz tłumnie w sobie
Spiętrzona bita śmietano z miksera
Otwieraj nawet gdy śpisz obok, trzysta metrów dalej
Lub poniewierasz się swoim ciałem
Chcesz być potyczką lub dostajesz prztyczka
Jak potrafisz się wtedy
Nie dawać się wielkim Hłaskom ludożercom ludożerców
I patrzeć dalej jak wtedy kiedy po raz pierwszy lepszy
Ujrzałaś w deszczu
Nie potrafisz kochać za wcześnie
Niejednokrotnie idziesz spać z dala
Od natłoku wzroku
Hej domyślna kobieto, a może by tak
W końcu późno, a to nie po Bożemu tak na próżno
Narażać się nocą, niby jest luźno ale wiesz, po coś
Ochoczo migoczą oczy i stroszą się włosy
Więc czemu by nie zadać tego pytania jak potrafisz
Więdząc, że masz kartkę dwa na cztery decymetry
I zaczarowany ołówek w zebry co spełnia marzenia
I stajesz się garścią rozgorączkowanej febry
Bezdechem na minutę setnym
Nie jesteś wypiciem na szybko po jednym
Tunelem międzygwiezdnym
Czymś takim powiedzmy
Jak potrafisz się wtedy?
Ludożercom ludożerców
I patrzmy jak po raz pierwszy
I nie orientujmy siebie za wcześnie
Niejednokrotnie nie chodźmy spać
Z dala od natłoku wyroków
Śpiewajmy sobie piosenki
Jak potrafisz się kochać, wiedząc że
Twoje oczy nie widzą
Myśli myślą o sobie samych
Są spięciem w getcie odcięciem pępowiny
Wzdęciem policzków na dźwięk stukotu maszyny o ciebie
Jak potrafisz się wtedy kochać
Gdy czekasz w kolejce w kolejce górskiej na szczyt
Jak to przywitasz
Spotkanie magnesów, sól na ranie, kawa na śniadanie
Słuchanie niepokornego jazzu, obijając o ścianę
Jak, gdy stoisz tłumnie w sobie
Spiętrzona bita śmietano z miksera
Otwieraj nawet gdy śpisz obok, trzysta metrów dalej
Lub poniewierasz się swoim ciałem
Chcesz być potyczką lub dostajesz prztyczka
Jak potrafisz się wtedy
Nie dawać się wielkim Hłaskom ludożercom ludożerców
I patrzeć dalej jak wtedy kiedy po raz pierwszy lepszy
Ujrzałaś w deszczu
Nie potrafisz kochać za wcześnie
Niejednokrotnie idziesz spać z dala
Od natłoku wzroku
Hej domyślna kobieto, a może by tak
W końcu późno, a to nie po Bożemu tak na próżno
Narażać się nocą, niby jest luźno ale wiesz, po coś
Ochoczo migoczą oczy i stroszą się włosy
Więc czemu by nie zadać tego pytania jak potrafisz
Więdząc, że masz kartkę dwa na cztery decymetry
I zaczarowany ołówek w zebry co spełnia marzenia
I stajesz się garścią rozgorączkowanej febry
Bezdechem na minutę setnym
Nie jesteś wypiciem na szybko po jednym
Tunelem międzygwiezdnym
Czymś takim powiedzmy
Jak potrafisz się wtedy?
Writer(s): Michał Kuczer Lyrics powered by www.musixmatch.com