Czas II Songtext
von Fokus
Czas II Songtext
To był hardkor gość zajebał jej w gardło
Taką petardą, że cała zalała się farbą
Mówię Ci coś we mnie obumarło Ci
Wzięli narkotyki, podniosło się larmo i
Wtedy zajebali mi, chwile pogadali
Wyszli przez drzwi główne sali
Wszyscy kurwa tacy mali
Pospierdalali albo zostali tam gdzie stali
Przynajmniej o nic nie pytali bo się bali, łosie
W nosie jak to w nosie po ciosie
Sądząc po odgłosie ona po tym komandosie jeszcze żyje
Podnieś się, chodź bo będzie cztery osiem
Chodź bo wyje, chodź nie wyjeb się weź tu chwile posiedź
Pokaż szyje, kurwa mać znajdę i zabije
Kurwa znajdę i zabije Kurwa kurwa nie przeżyje
"Ciesz się że żyjesz" mówię
Chodź umyjesz się, napijesz
Weź przecież mogła być rzeź
Wiesz kto ich kryje z resztą
Trzech nie pobijesz, wiesz to
Więc bierz to, a jakby co do czego to wiesz co
W cztery lata dorobiłem się gnata
A Angelina syna, nie moja wina tata
Adrenalina, firma w samochodach w krawatach
Za mordę wszystko trzyma zaś Angeliki tata
Po czterech latach chyba sam szatan
Splata nasze losy znów
Z nóg wata, mówię mu, "Skończ płakać Angelika"
Mówi, "Już schodź, nawet nie wyłączam silnika"
Pojadę w dół, dwóch jak na napad ja i replika
Włażę, ruszamy razem gazem do jej wspólnika
Miasto miga mi za oknami, ona ze łzami, opowiada mi
Gdy wysiadamy, trzaskam drzwiami
Podminowani, wciąż rozmawiamy, już nie sami
Daniel i jego mummy totalnie załamani
Ani nie ma co opowiadać Co będę gadać
Historie rodzinne jak w Triadach
Hazard, produkcja, przemyt, handel
Bronią, dragami, ludźmi
Od prania brudnych pieniędzy
Wymuszeń do prostytucji
I ani słowa o policji, mam dość
Chcę wódki i amunicji, masz coś?
Pełna gotowość, mam plan
Działam solowo, zrobię to z głową
Pójdę tam sam, porozpierdalam to i owo
Nawet nie chciała o tym słyszeć
A teraz w rękach giwera, "Angela strzelaj, zastrzel skurwiela!"
Bo tak jak mówiłem pojechaliśmy na gruby melanż
I high jak Hayek i Banderas teraz ciężka despera gruba afera
Jest czwarta w nocy, zasłaniam oczy
Opadam w otchłań przemocy
Mam dosyć, akcja się toczy, mówię se, "Weź się pozbieraj"
Jeszcze nie teraz i jeszcze nie raz nas zaskoczy ta noc
Znikąd pomocy? Więc chodź zanim te leszcze dopadną nas
Nogi za pas, biegnę i wrzeszczę
Chce przekrzyczeć deszcze
Jeszcze nie chce umierać
Jeszcze nie teraz, nie strzelaj
Jeszcze jest czas, et cetera
Wbiegamy w las, wysiadają z Land Rovera
Słyszę jednego kilera
Taka giwera na gaz
Przestraszyć może kasjera ale nie nas
I co teraz? Myślę mocno powiedziane
Jak na takiego frajera, pierdole was
Chwile potem butem po klacie
Jeden mnie kopie raz po raz
Pytam się was gdzie to chowacie?
Zostawcie nas
Mówi, "Chodźmy na spacer"
Pytam się, "Gdzie?"
Podnoszą nas, zaraz się przekonacie
Nie wiem o co pytacie
Mówi - o kartę pamięci
Już teraz wiem co się święci
Nie uda nam się wykręcić
Zapomnij o happy endzie
Wszyscy będziemy przeklęci
Zamykam oczy już czas
Tak zostaliśmy zdmuchnięci
Taką petardą, że cała zalała się farbą
Mówię Ci coś we mnie obumarło Ci
Wzięli narkotyki, podniosło się larmo i
Wtedy zajebali mi, chwile pogadali
Wyszli przez drzwi główne sali
Wszyscy kurwa tacy mali
Pospierdalali albo zostali tam gdzie stali
Przynajmniej o nic nie pytali bo się bali, łosie
W nosie jak to w nosie po ciosie
Sądząc po odgłosie ona po tym komandosie jeszcze żyje
Podnieś się, chodź bo będzie cztery osiem
Chodź bo wyje, chodź nie wyjeb się weź tu chwile posiedź
Pokaż szyje, kurwa mać znajdę i zabije
Kurwa znajdę i zabije Kurwa kurwa nie przeżyje
"Ciesz się że żyjesz" mówię
Chodź umyjesz się, napijesz
Weź przecież mogła być rzeź
Wiesz kto ich kryje z resztą
Trzech nie pobijesz, wiesz to
Więc bierz to, a jakby co do czego to wiesz co
W cztery lata dorobiłem się gnata
A Angelina syna, nie moja wina tata
Adrenalina, firma w samochodach w krawatach
Za mordę wszystko trzyma zaś Angeliki tata
Po czterech latach chyba sam szatan
Splata nasze losy znów
Z nóg wata, mówię mu, "Skończ płakać Angelika"
Mówi, "Już schodź, nawet nie wyłączam silnika"
Pojadę w dół, dwóch jak na napad ja i replika
Włażę, ruszamy razem gazem do jej wspólnika
Miasto miga mi za oknami, ona ze łzami, opowiada mi
Gdy wysiadamy, trzaskam drzwiami
Podminowani, wciąż rozmawiamy, już nie sami
Daniel i jego mummy totalnie załamani
Ani nie ma co opowiadać Co będę gadać
Historie rodzinne jak w Triadach
Hazard, produkcja, przemyt, handel
Bronią, dragami, ludźmi
Od prania brudnych pieniędzy
Wymuszeń do prostytucji
I ani słowa o policji, mam dość
Chcę wódki i amunicji, masz coś?
Pełna gotowość, mam plan
Działam solowo, zrobię to z głową
Pójdę tam sam, porozpierdalam to i owo
Nawet nie chciała o tym słyszeć
A teraz w rękach giwera, "Angela strzelaj, zastrzel skurwiela!"
Bo tak jak mówiłem pojechaliśmy na gruby melanż
I high jak Hayek i Banderas teraz ciężka despera gruba afera
Jest czwarta w nocy, zasłaniam oczy
Opadam w otchłań przemocy
Mam dosyć, akcja się toczy, mówię se, "Weź się pozbieraj"
Jeszcze nie teraz i jeszcze nie raz nas zaskoczy ta noc
Znikąd pomocy? Więc chodź zanim te leszcze dopadną nas
Nogi za pas, biegnę i wrzeszczę
Chce przekrzyczeć deszcze
Jeszcze nie chce umierać
Jeszcze nie teraz, nie strzelaj
Jeszcze jest czas, et cetera
Wbiegamy w las, wysiadają z Land Rovera
Słyszę jednego kilera
Taka giwera na gaz
Przestraszyć może kasjera ale nie nas
I co teraz? Myślę mocno powiedziane
Jak na takiego frajera, pierdole was
Chwile potem butem po klacie
Jeden mnie kopie raz po raz
Pytam się was gdzie to chowacie?
Zostawcie nas
Mówi, "Chodźmy na spacer"
Pytam się, "Gdzie?"
Podnoszą nas, zaraz się przekonacie
Nie wiem o co pytacie
Mówi - o kartę pamięci
Już teraz wiem co się święci
Nie uda nam się wykręcić
Zapomnij o happy endzie
Wszyscy będziemy przeklęci
Zamykam oczy już czas
Tak zostaliśmy zdmuchnięci
Writer(s): Wojciech Pawel Alszer Lyrics powered by www.musixmatch.com