Deszcze Songtext
von Ewa Demarczyk
Deszcze Songtext
Deszcz jak siwe łodygi, szary szum
A u okien smutek i konanie
Taki deszcz kochasz, taki szelest strun
Deszcz – życiu zmiłowanie
Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
Bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
W ogrody wód, w jeziora żalu
W liście, w aleje szklanych róż
I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość – wszystko zetrze
I krew z bojowisk, i człowieka
I skamieniałe z trwóg powietrze
A ty u okien jeszcze marzysz
Nagrobku smutny. Czasu napis
Spływa po mrocznej, głuchej twarzy
Może to deszczem, może łzami
I to, że miłość, a nie taka
I to, że nie dość cios bolesny
A tylko ciemny jak krzyk ptaka
I to, że płacz, a tak cielesny
I to, że winy niepowrotne
A jedna drugą coraz woła
I to, jakbyś u wrót kościoła
Widzenie miał jak sen samotne
I stojąc tak w szeleście szklanym
Czuję, jak ląd odpływa w poszum
Odejdą wszyscy ukochani
Po jednym każdy – krzyże niosąc
A jeszcze innych deszcz oddali
A jeszcze inni w mroku zginą
Stojąc za szkłem, co jak ze stali
I nie doznani miną, miną
I przejdą deszcze, zetrą deszcze
Jak kosy ciche i bolesne
I cień pokryje, cień omyje
A tak kochając, walcząc, prosząc
Staną u źródeł – studni ciemnych
W groźnym milczeniu ręce wznosząc
Jak pies pod pustym biczem głosu
Niepokochany, niezabity
Nienapełniony, niedorzeczny
Poczuję deszcz czy płacz serdeczny
Że wszystko Bogu nadaremno
Zostanę sam. Ja sam i ciemność
I tylko krople, deszcze, deszcze
Coraz to cichsze, bezbolesne
A u okien smutek i konanie
Taki deszcz kochasz, taki szelest strun
Deszcz – życiu zmiłowanie
Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
Bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
W ogrody wód, w jeziora żalu
W liście, w aleje szklanych róż
I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość – wszystko zetrze
I krew z bojowisk, i człowieka
I skamieniałe z trwóg powietrze
A ty u okien jeszcze marzysz
Nagrobku smutny. Czasu napis
Spływa po mrocznej, głuchej twarzy
Może to deszczem, może łzami
I to, że miłość, a nie taka
I to, że nie dość cios bolesny
A tylko ciemny jak krzyk ptaka
I to, że płacz, a tak cielesny
I to, że winy niepowrotne
A jedna drugą coraz woła
I to, jakbyś u wrót kościoła
Widzenie miał jak sen samotne
I stojąc tak w szeleście szklanym
Czuję, jak ląd odpływa w poszum
Odejdą wszyscy ukochani
Po jednym każdy – krzyże niosąc
A jeszcze innych deszcz oddali
A jeszcze inni w mroku zginą
Stojąc za szkłem, co jak ze stali
I nie doznani miną, miną
I przejdą deszcze, zetrą deszcze
Jak kosy ciche i bolesne
I cień pokryje, cień omyje
A tak kochając, walcząc, prosząc
Staną u źródeł – studni ciemnych
W groźnym milczeniu ręce wznosząc
Jak pies pod pustym biczem głosu
Niepokochany, niezabity
Nienapełniony, niedorzeczny
Poczuję deszcz czy płacz serdeczny
Że wszystko Bogu nadaremno
Zostanę sam. Ja sam i ciemność
I tylko krople, deszcze, deszcze
Coraz to cichsze, bezbolesne
Writer(s): Zygmunt Konieczny, Krzysztof Kamil Baczynski Lyrics powered by www.musixmatch.com