Rarytas Songtext
von Czesław Śpiewa
Rarytas Songtext
Karaluchy do poduchy!
Małe szczury hop do dziury!
Zaczynamy po kolacji
Nową noc na emigracji!
Noc to będzie pełna przygód,
Zwariowana oraz dzika.
Udowodnię moim przodkom,
Że mam duszę wojownika!
Harpun kupiłem i dzidę,
Siatkę i cyjanek potasu.
I do sypialni już idę,
Jak mój pradziadek do lasu.
Będę się zmagał ze zwierzem
W tej norze ciemnej i niskiej.
Żadna nie straszna mi bestia,
Bo wymorduję je wszystkie
Karaluchy do poduchy!
Małe szczury hop do dziury!
Zaczynamy po kolacji
Nową noc na emigracji!
Noc to będzie pełna przygód,
Zwariowana oraz dzika.
Udowodnię moim przodkom,
Że mam duszę wojownika!
Zwierza wybiję harpunem,
Zgniotę robala obcasem.
Wszystko w maszynce zmielone
Na jedną papkę i masę.
Nocą, gdy wróci właściciel,
Zastanie tłuste kotlety.
Będą dla niego na obiad
Oraz dla jego kobiety.
Będą dla niego na obiad
Oraz dla jego kobiety.
Oni mnie jednak zadziwią:
Zjedzą, poproszą o jeszcze,
Tłuszczem okraszą pieczywo,
Będę miał torsje i dreszcze.
W końcu zobaczy to ślepy,
Wreszcie usłyszy to głuchy,
Że tutaj rarytas i przepych,
To szczury i karaluchy
Głupio myślałem, że oni
Tak się mną brzydzą i gardzą,
A oto mam jak na dłoni,
Że dbali, dbali wręcz i to bardzo!
Wyszło od słowa do słowa,
Że dla nas jednak są mili.
A zamiast szczury hodować,
Myśmy je głupio tępili!
Małe szczury hop do dziury!
Zaczynamy po kolacji
Nową noc na emigracji!
Noc to będzie pełna przygód,
Zwariowana oraz dzika.
Udowodnię moim przodkom,
Że mam duszę wojownika!
Harpun kupiłem i dzidę,
Siatkę i cyjanek potasu.
I do sypialni już idę,
Jak mój pradziadek do lasu.
Będę się zmagał ze zwierzem
W tej norze ciemnej i niskiej.
Żadna nie straszna mi bestia,
Bo wymorduję je wszystkie
Karaluchy do poduchy!
Małe szczury hop do dziury!
Zaczynamy po kolacji
Nową noc na emigracji!
Noc to będzie pełna przygód,
Zwariowana oraz dzika.
Udowodnię moim przodkom,
Że mam duszę wojownika!
Zwierza wybiję harpunem,
Zgniotę robala obcasem.
Wszystko w maszynce zmielone
Na jedną papkę i masę.
Nocą, gdy wróci właściciel,
Zastanie tłuste kotlety.
Będą dla niego na obiad
Oraz dla jego kobiety.
Będą dla niego na obiad
Oraz dla jego kobiety.
Oni mnie jednak zadziwią:
Zjedzą, poproszą o jeszcze,
Tłuszczem okraszą pieczywo,
Będę miał torsje i dreszcze.
W końcu zobaczy to ślepy,
Wreszcie usłyszy to głuchy,
Że tutaj rarytas i przepych,
To szczury i karaluchy
Głupio myślałem, że oni
Tak się mną brzydzą i gardzą,
A oto mam jak na dłoni,
Że dbali, dbali wręcz i to bardzo!
Wyszło od słowa do słowa,
Że dla nas jednak są mili.
A zamiast szczury hodować,
Myśmy je głupio tępili!
Writer(s): Michal Zablocki, Troels Drasbeck, Karen Duelund Mortensen, Hans Find Moeller, Jakob Munck Mortensen, Martin Bennebo Pedersen, Marie Louise Von Buelow, Czeslaw Mozil Lyrics powered by www.musixmatch.com