Tytułowy Songtext
von Afrojax feat. Łona
Tytułowy Songtext
Ejakuluję na jej złamaną żuchwę i w oczodoły puste
Ona ma nadal zarozumiały i sztywny w kształcie tyldy uśmiech
Zacząłem przy butelce Żytniej
Przy stoliku spowitym marazmem mówiła, "Słucham muzyki ambitnej i słowa są dla mnie ważne"
Ha, a jakże, więc skończyło się u niej
Myślałem, że jest łatwa, a ona jęczy, rozumiesz, "Wejdź po cichu, nie pal światła"
Czułem, że się pocę, że hańba i koniec, a w głowie huczało mi "odmów"
Gdy haczała pod nosem, że miłość jej płonie jak Missisipi w ogniu
O ja jebię, ma Masowa na imię, a na nazwisko Publiczność
Baldzo pewna siebie, przypomina świnię, winienem jej nie bić, lecz tak wyszło
Cycki jej zwisły, ma prolapsję, inkontynencję, a my wszyscy za nią biegamy
Chcąc być jej utrzymankami i więcej
Czemu? Trochę nie pomnę wcale, a trochę wciąż czuję afekt
Skoro nieprzytomnie walę nad jej ciałem i łbem o szafę
Bo przecież rzekłem nieco przedtem gdy mi ją w złości spróbował zepsuć
Słuchaj dzieweczko! Ona nie słuch, nikt nie słucha tekstów
Ja to Ci powiem, że taki mam zgryz
Że, po którymś igrzysku wrócę do domu, a w skrzynce list
Ten jeden list pośród tych innych listów
To w tych wyrazów uznania, tych starań, tych życzeń, tych chwytów za serce
List o niepozornych rozmiarach w zalakowanej kopercie
Sama nadawcy nazwa nie wróży dobrych newsów
"Światowy Związek Ludzi Pióra Wydział do Spraw Lamusów"
Animusz chowa się w sobie
Brak mi tchu już i ciężko się podnieść choć zaczynają łagodnie, "Przejrzeliśmy Cię Chuju"
Posłuchaliśmy tu sobie tych pożal się Boże pieśni
Chłopie tam nic nie ma prócz bezdroży treści i grafomańskich błazenad
Jest za to moc fatalnych rymów i metafory kiepskie
Trzy pomysły niezłe, dwa z Przybory zerżnięte, jeden z Osieckiej
Żenada i wstyd, nie pisz już więcej - podpisano "Ekipa"
Takie mi śnią się korespondencje ale wciąż dobrze sypiam, bo
Jakie widoki na taki są list żeby tak nadszedł i żeby krwi mi zepsuł?
Żadne, kurwa, nikt nie słucha tekstów
Ona ma nadal zarozumiały i sztywny w kształcie tyldy uśmiech
Zacząłem przy butelce Żytniej
Przy stoliku spowitym marazmem mówiła, "Słucham muzyki ambitnej i słowa są dla mnie ważne"
Ha, a jakże, więc skończyło się u niej
Myślałem, że jest łatwa, a ona jęczy, rozumiesz, "Wejdź po cichu, nie pal światła"
Czułem, że się pocę, że hańba i koniec, a w głowie huczało mi "odmów"
Gdy haczała pod nosem, że miłość jej płonie jak Missisipi w ogniu
O ja jebię, ma Masowa na imię, a na nazwisko Publiczność
Baldzo pewna siebie, przypomina świnię, winienem jej nie bić, lecz tak wyszło
Cycki jej zwisły, ma prolapsję, inkontynencję, a my wszyscy za nią biegamy
Chcąc być jej utrzymankami i więcej
Czemu? Trochę nie pomnę wcale, a trochę wciąż czuję afekt
Skoro nieprzytomnie walę nad jej ciałem i łbem o szafę
Bo przecież rzekłem nieco przedtem gdy mi ją w złości spróbował zepsuć
Słuchaj dzieweczko! Ona nie słuch, nikt nie słucha tekstów
Ja to Ci powiem, że taki mam zgryz
Że, po którymś igrzysku wrócę do domu, a w skrzynce list
Ten jeden list pośród tych innych listów
To w tych wyrazów uznania, tych starań, tych życzeń, tych chwytów za serce
List o niepozornych rozmiarach w zalakowanej kopercie
Sama nadawcy nazwa nie wróży dobrych newsów
"Światowy Związek Ludzi Pióra Wydział do Spraw Lamusów"
Animusz chowa się w sobie
Brak mi tchu już i ciężko się podnieść choć zaczynają łagodnie, "Przejrzeliśmy Cię Chuju"
Posłuchaliśmy tu sobie tych pożal się Boże pieśni
Chłopie tam nic nie ma prócz bezdroży treści i grafomańskich błazenad
Jest za to moc fatalnych rymów i metafory kiepskie
Trzy pomysły niezłe, dwa z Przybory zerżnięte, jeden z Osieckiej
Żenada i wstyd, nie pisz już więcej - podpisano "Ekipa"
Takie mi śnią się korespondencje ale wciąż dobrze sypiam, bo
Jakie widoki na taki są list żeby tak nadszedł i żeby krwi mi zepsuł?
Żadne, kurwa, nikt nie słucha tekstów
Writer(s): Lona Lona, Gabriel Michal Hoffmann Lyrics powered by www.musixmatch.com